Twój wnuk ma sześć lat: obca kobieta zatrzymuje mnie na ulicy, ale mój syn zaprzecza

newskey24.com 2 tygodni temu

Wracałam z pracy, zmęczona jak zwykle, z głową pełną myśli o obiedzie i jutrzejszym zebraniu. Nagle usłyszałam za sobą głos:

Przepraszam! Katarzyna Kowalska?

Odwróciłam się. Stała przede mną młoda kobieta z chłopcem około sześciu lat. Mówiła niepewnie, ale w jej oczach było coś stanowczego.
Nazywam się Zosia powiedziała. A to twój wnuk, Tomek. Ma już sześć lat.

Najpierw pomyślałam, iż to jakiś kiepski żart. Ani ona, ani dziecko nie byli mi znajomi. Zaskoczenie odebrało mi mowę.
Przepraszam, ale… chyba się pani pomyliła? wykrztusiłam w końcu.

Zosia mówiła dalej z pewnością siebie:
Nie, nie mylę się. Twój syn jest ojcem Tomka. Długo milczałam, ale uznałam, iż masz prawo to wiedzieć. Nie chcę niczego. Oto mój numer. jeżeli zechcesz go poznać, zadzwoń.

I zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, odeszła. Stałam na chodniku jak wryta, ściskając w dłoni kartkę. Natychmiast zadzwoniłam do mojego jedynego syna, Adama.

Adam, czy spotykałeś się kiedyś z jakąś Zosią? Masz dziecko?
Mamo, no co ty… To było krótko. Była dziwna, potem twierdziła, iż jest w ciąży. Nie wiem, czy to prawda. Zniknęła. Wątpię, żeby to był mój syn.

Jego słowa mnie zaniepokoiły. Z jednej strony zawsze mu ufałam. Wychowałam go sama, harując na dwóch etatach, żeby miał lepsze życie. Stał się szanowanym specjalistą, ale nie założył rodziny. Często mówiłam mu o dzieciach, marząc, żeby zostać babcią. A tu nagle pojawia się wnuk znikąd.

Nazajutrz zadzwoniłam do Zosi. Nie zdziwiła się.
Tomek ma sześć lat. Urodził się w kwietniu. Nie, nie zrobię testów. Wiem, kto jest jego ojcem. Rozstaliśmy się, gdy byłam w ciąży. Nie kontaktowałam się wcześniej z Adamem, bo radziłam sobie sama. Pomagają mi rodzice. Jesteśmy w porządku. Przyszłam tylko dla Tomka zasługuje, żeby poznać swoją babcię. jeżeli chcesz, możesz być częścią jego życia. jeżeli nie, zrozumiem.

Odłożyłam słuchawkę i długo siedziałam w ciszy. Z jednej strony nie mogłam ignorować wątpliwości Adama. Z drugiej w oczach Tomka było coś znajomego. Jego uśmiech. Ruchy. A może to tylko moje pragnienie bycia babcią?

Tamtego wieczoru patrzyłam przez okno na noc, wspominając poranki, gdy odprowadzałam Adama do szkoły, nasze wspólne posiłki, jego pierwszą klasę. Czy naprawdę zostawił kobietę w ciąży? A może to dziecko nie było jego?

Mimo wszystko czułam dziwne ciepło na myśl o Tomku. I złość na siebie za te wątpliwości. Nie domagałam się dowodów, gdy urodził się Adam. Dlaczego teraz żądam ich od Zosi? Dlaczego nie mogłam po prostu uwierzyć?

Nie podjęłam decyzji. Nie oddzwoniłam. Ale za każdym razem, gdy przechodziłam tamtą ulicą, wypatrywałam ich twarzy. Nie wiedziałam, czy Tomek to mój wnuk. Ale nie mogłam o nim zapomnieć. Babcine marzenia nie gasną tak łatwo. Może któregoś dnia wykręcę ten numer. Choćby po to, żeby poznać chłopca, który nazwał mnie babcią.

Czasami rodzina to nie krew, ale serce. A otwarcie się na nieznane może przynieść najpiękniejsze niespodzianki.

Idź do oryginalnego materiału