„— Ty zawsze ze wszystkiego niezadowolona! — wybuchnąłem na teściową. A następnego dnia zemściła się na mnie w najpodlejszy sposób”

polregion.pl 2 tygodni temu

„— No i znowu pani wszystkiemu narzeka!” — wyrwało mi się do teściowej. Następnego dnia zemściła się w najpodlejszy sposób.

Nazywam się Adam. Teraz mieszkam w Poznaniu, jestem po raz drugi żonaty, mam wspaniałą rodzinę i małego synka. Ale blizna po poprzednim małżeństwie wciąż boli — bo tam została moja córka. Została — i to nie z mojej woli.

Pierwszą żonę, Kasię, poznałem na drugim roku studiów. gwałtownie się zbliżyliśmy, chodziliśmy ze sobą kilka miesięcy. Wtedy zacząłem czuć, iż uczucie słabnie, ale w tym momencie Kasia powiedziała mi, iż jest w ciąży. Byliśmy zbyt młodzi, i od razu poczułem — to nie tędy droga. Ale nie uciekłem od odpowiedzialności: wzięliśmy ślub. Rodzice Kasi podarowali nam na wesele kawalerkę, moi — opłacili wyjazd nad morze.

Po kilku miesiącach urodziła się nasza córka — Zosia. Pokochałem ją od pierwszego wejrzenia. Ale prawdę mówiąc, harmonia w rodzinie nie istniała. Największym problemem była moja teściowa, Barbara Nowak. Mieszkała w sąsiednim bloku i praktycznie nie wychodziła z naszego mieszkania. Ciągle krytykowała wszystko: jak trzymam dziecko, jak rozmawiam z żoną, ile zarabiam. Milczałem. Długo. Starałem się dla żony i córki.

Pewnego dnia wróciłem zmęczony z pracy, a w domu — kolejna awantura. Barbara znów niezadowolona. I wtedy w końcu eksplodowałem:

— I ile można?! Dlaczego pani wiecznie na wszystko marudzi? Dlaczego nigdy w życiu się nie uśmiechnęła, nie powiedziała dobrego słowa?!

Ona milczała. Po prostu odwróciła się i wyszła. Pomyślałem — no, nareszcie. Może się zastanowi. Ale nie wiedziałem, iż następnego dnia czeka mnie koszmar.

Nazajutrz wróciłem do domu — i nie mogłem otworzyć drzwi. Klucz nie pasował. Obok stały dwie moje walizki. Nie od razu zrozumiałem, co się dzieje. Pukałem, dzwoniłem, krzyczałem. Przez drzwi odezwała się teściowa:

— Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się, gdzie chcesz. Żony i córki już więcej nie zobaczysz!

Myślałem, iż to żart. Ale to nie był żart. Kasia choćby nie wyszła. Po tygodniu złożyła pozew o rozwód. Bez rozmowy. Bez szansy na wyjaśnienia. Zostałem z niczym — bez rodziny, bez słowa, bez mojej córeczki.

Minęły lata. Ożeniłem się ponownie. Moja druga żona, Agnieszka, urodziła mi syna. Jestem szczęśliwy, kocham ich, cenię każdą chwilę razem. Ale serce boli — za Zosią. Co miesiąc regularnie płacę alimenty. Kasia je przyjmuje, ale nie pozwala mi choćby zobaczyć córki. Ani zdjęcia, ani telefonu, ani jednego spotkania.

Dlaczego? Nie wiem. Nie zdradzałem. Nie biłem. Po prostu nie wytrzymałem i powiedziałem jej matce prawdę w oczy.

I za to — wymazano mnie z życia własnego dziecka.

Idź do oryginalnego materiału