Zaraz po ślubie minęło zaledwie kilka miesięcy, a mój mąż… zmienił pracę, żeby jak najmniej bywać w domu. Unikał mnie. Nie rozumiałam dlaczego – przecież codziennie gotowałam mu najlepsze dania, sprzątałam, prałam, prasowałam. Wszystkie obowiązki domowe były na mojej głowie. Aż w końcu, gdy choćby przestał dzwonić, postanowiłam wszystko zmienić

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Długo nie mogłam znaleźć męża. Szukałam tego jedynego. Marzyłam o tym, iż będę czekać na męża z kolacją, prasować mu koszule, tulić dzieci i spędzać razem weekendy. W wieku 27 lat rozpoczęłam studia zaoczne, żeby zdobyć drugie wyższe wykształcenie.

I wtedy pojawił się Darek. Zakochałam się i w wieku 29 lat w końcu wyszłam za mąż. Zaczęłam gotować z pasją – codziennie coś nowego, coraz smaczniejsze dania. Mężowi się to bardzo podobało. Z czasem nabrałam chęci do generalnych porządków.

Cała moja energia szła w dom. Darek po pracy coraz częściej wychodził z kolegami. Nie mieściło mi się to w głowie – dlaczego nie chce spędzać czasu ze mną? Myślałam, iż coś źle robię, więc jeszcze bardziej się starałam, jeszcze bardziej o niego dbałam. Ale to tylko pogarszało sprawę.

W końcu mój mąż postanowił wyjechać na pracę w delegacji – tygodniami go nie było. A ja? Czułam pustkę. Nie miałam siły gotować, sprzątać, nie miałam ochoty na filmy, książki. Rozmowy telefoniczne z Darkiem były coraz krótsze, coraz bardziej obojętne. Czułam, iż coś się między nami kończy. Nie wiedziałam, jak to naprawić.

Aż pewnego dnia przyszedł do mnie pomysł: otworzę kawiarnię! Zawsze kochałam kawę, ciasta, atmosferę małych przytulnych miejsc. W mojej głowie natychmiast zaczęły rodzić się obrazy: jak urządzę wnętrze, jakie będą filiżanki, jakie zapachy… I nagle miałam cel!

Podczas następnej rozmowy telefonicznej opowiedziałam o wszystkim Darkowi. Mówiłam z taką pasją, iż przez chwilę zapomniałam, iż to tylko telefon. Słuchał długo, a potem powiedział: „Jak dobrze, iż znowu masz iskrę w oczach. Cieszę się, iż masz coś tylko swojego”. I wtedy zrozumiałam, jak bardzo się zatraciłam. Jak bardzo zapomniałam o sobie.

Dziś tworzę miejsce, które kocham. Mam energię, uśmiech, siłę. Mój mąż to czuje. Znów dzwoni i mówi, iż kocha, iż tęskni i nie może się doczekać powrotu.

Dziewczyny, nigdy nie traćcie siebie. Bycie żoną to piękna rola, ale nie można w niej zatracić swojego „ja”. Szukajcie tego, co was wypełnia i uszczęśliwia – wtedy i wy, i wasi bliscy będą naprawdę szczęśliwi.

Idź do oryginalnego materiału