Jednym z najbardziej wzruszających momentów w życiu rodzica jest ten, gdy dziecko wypowie pierwsze słowo. A jak już tym słowem jest "mama" lub "tata", to jest pełnia szczęścia. Według psychologów rozwojowych ta magiczna chwila powinna nastąpić między 9. a 12 miesiącem życia maluszka. A potem dziecko powinno mówić coraz więcej.
Dziecko późno zaczyna mówić? Powodem może być "cichy dom"
Te ustalenia ekspertów od rozwoju powoli przestają być aktualne. Opowiedziała o tym w niedawnym wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" Magdalena Bigaj, szefowa Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa. Przywołała w nim badania amerykańskich naukowców, z których wynika, iż dziś dzieci zaczynają później mówić.
Powód tej zmiany jest szokujący. "Autorzy postawili hipotezę, iż wynika to nie tylko z coraz wcześniejszej ekspozycji na ekrany, ale też z faktu, iż po prostu przy dzieciach się dzisiaj mniej mówi. Przecież my żyjemy w cichych rodzinach!" – stwierdziła ekspertka.
Bigaj wytłumaczyła to zjawisko na prostym przykładzie. "Wyobraźmy sobie dziecko w procesie uczenia się, na przykład 8-miesięczne. Ono sobie siedzi, bawi się zabawkami. Mama jest cicho, bo właśnie bierze udział w internetowej inbie, tata jest cicho, bo coś tam sobie robi na telefonie, rodzeństwo jest cicho, bo gra na komputerze" – powiedziała.
W takim domu maluch jest otoczony ciszą. A skoro nie słyszy słów, to nie ma jak się ich nauczyć. "Ludzie przestali do siebie mówić. Jak nie byliśmy zanurzeni w telefony, to ciągle gadaliśmy" – wyjaśniła przyczyny przesunięcia momentu, w którym dzieci zaczynają mówić.
To już się dzieje – alarmują psycholodzy
Można się pocieszać, iż to tylko hipoteza. Że nie ma co siać paniki, przecież naukowcy mogą się mylić, a kolejne badania obalą ich ustalenia. Problem w tym, iż tę teorię potwierdzają już praktycy. I to nie amerykańscy, ale polscy.
"Coraz częściej widzę dzieci, które zaczynają mówić później. Które mają trudności z komunikacją, z rozumieniem, z wyrażaniem tego, co czują. Ale jak mają mówić, skoro do nich się nie mówi?
Jeśli w domu panuje cisza, przerywana jedynie dźwiękiem TikToka, reklam z YouTube’a, automatycznych komunikatów z bajek" – alarmuje terapeutka Anna Gałbas, właścicielka gabinetu psychologicznego Mindful Soul w Bytomiu.
Z jej obserwacji wynika, iż nie wystarczy, iż rodzice nie będą dawać maluchowi telefonu, by go czymś zająć. Powinni jeszcze sami się odrywać od scrollowania. I gadać.
"Mózg dziecka potrzebuje słów jak powietrza. Uczy się przez słuchanie – nie bajek z głośnika, ale żywego języka mamy, taty, babci, opiekuna. Mowa nie rozwija się w izolacji. Rozwija się w relacji" – radzi terapeutka.