„— Ale ty zawsze wszystkim niezadowolona!” — wybuchnąłem w stronę teściowej. Następnego dnia zemściła się na mnie w najpodlejszy sposób.
Nazywam się Marek. Mieszkam teraz we Wrocławiu, jestem po drugim ślubie, mam wspaniałą rodzinę i małego synka. Ale blizna po poprzednim małżeństwie wciąż boli — bo tam została moja córka. Została — i to nie z mojej woli.
Pierwszą żonę, Kasię, poznałem na drugim roku studiów. gwałtownie się zbliżyliśmy, spotykaliśmy kilka miesięcy. Wtedy zacząłem czuć, iż uczucie gasnie, ale wtedy Kasia powiedziała mi, iż jest w ciąży. Byliśmy zbyt młodzi, od razu wiedziałem — to zmierza w złym kierunku. Nie uciekłem jednak od odpowiedzialności: wzięliśmy ślub. Rodzice Kasi podarowali nam na wesele kawalerkę, moi sfinansowali wyjazd nad morze.
Kilka miesięcy później urodziła się nasza córka, Zosia. Pokochałem ją od pierwszego wejrzenia. Ale, szczerze mówiąc, w naszym małżeństwie nie było harmonii. Największym problemem była teściowa, Danuta Janowska. Mieszkała w sąsiednim bloku i praktycznie nie wychodziła z naszego mieszkania. Ciągle krytykowała wszystko: jak trzymam dziecko, jak rozmawiam z żoną, ile zarabiam. Milczałem. Długo. Znosiłem to dla żony i córki.
Pewnego dnia wróciłem z pracy zmęczony, a w domu — kolejna scena. Danuta znów była niezadowolona. W końcu straciłem cierpliwość:
— No ile można?! Dlaczego ty zawsze musisz być wszystkim niezadowolona? Dlaczego nigdy w życiu się nie uśmiechnęłaś, nie powiedziałaś dobrego słowa?!
Milczała. Po prostu odwróciła się i wyszła. Pomyślałem — no, wreszcie. Może się zastanowi. Ale nie wiedziałem, iż następnego dnia czeka mnie prawdziwy koszmar.
Nazajutrz wróciłem do domu — i nie mogłem otworzyć drzwi. Klucz nie pasował. Obok stały dwie moje walizki. Nie od razu zrozumiałem, co się dzieje. Pukałem, dzwoniłem, krzyczałem. Przez drzwi odpowiedziała teściowa:
— Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się, gdzie chcesz. Żony i córki już nigdy nie zobaczysz!
Myślałem, iż to żart. Ale to nie był żart. Kasia choćby nie wyszła. Tydzień później złożyła pozew o rozwód. Bez rozmowy. Bez szans na wyjaśnienia. Zostałem z niczym — bez rodziny, bez odpowiedzi, bez własnej córeczki.
Minęły lata. Ożeniłem się ponownie. Moja druga żona, Ania, urodziła mi synka. Jestem szczęśliwy, kocham ich, cenię każdą chwilę z nimi. Ale serce boli — za Zosią. Co miesiąc regularnie płacę alimenty. Kasia je przyjmuje, ale nie pozwala mi choćby zobaczyć córki. Żadnego zdjęcia, telefonu, spotkania.
Dlaczego? Nie wiem. Nie zdradzałem. Nie biłem. Po prostu nie wytrzymałem i powiedziałem jej matce prawdę w oczy.
I za to — wymazano mnie z życia mojego własnego dziecka.