Zamiast życzliwości, upór i złośliwość
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale jak zobaczyłam wiadomość od trójki klasowej o składce na prezent dla wychowawczyni, to aż mnie skręciło. 50 zł – niby nie majątek, zwłaszcza iż to już koniec 8 klasy i "wypada coś dać". Tylko iż ja naprawdę nie czuję, żeby wypadało.
Moja córka miała z tą panią pod górkę przez ostatnie trzy lata. I nie była jedyna. Wymagania z kosmosu, ciągłe czepianie się o bzdury, krytyka przy klasie, zamiast rozmowy. Zero zrozumienia, żadnej empatii. Jakby najważniejsze było to, żeby złapać dziecko na błędzie, a nie pomóc mu się czegoś nauczyć. Córka nie raz wracała do domu z płaczem. I to nie dlatego, iż coś zawaliła, tylko dlatego, iż dostała po głowie, mimo iż się starała.
Najbardziej zabolało mnie to, co wydarzyło się pod koniec roku. Córka miała czwórkę z angielskiego i bardzo jej zależało na piątce, żeby mieć świadectwo z paskiem. Siedziała, uczyła się, robiła dodatkowe zadania, naprawdę się starała. Egzamin z angielskiego poszedł jej świetnie, a adekwatnie sama przygotowywała do niego. Potwierdził to nauczyciel od korepetycji, do którego chodziła. Poprosiła panią o możliwość poprawy oceny. Nie była roszczeniowa, nie kłóciła się. Po prostu chciała spróbować. A ta pani odmówiła. Bez wyjaśnienia. Bez cienia zrozumienia. Jakby cieszyło ją to, iż może powiedzieć "nie".
Byłam wściekła. przez cały czas jestem. Bo wiem, ile to dziecko kosztowało. I wiem, iż takie sytuacje złamią najtwardszego. Że można było inaczej – z ludzkim podejściem, z rozmową. Ale po co? Przecież łatwiej postawić na kimś przysłowiowy krzyżyk i udawać, iż się jest sprawiedliwym.
Nie dołożę do prezentu
I teraz mam się dorzucać na prezent? Kupić jej coś ładnego na pożegnanie i się uśmiechać? Mam się przymilać, jak część innych rodziców, którzy "nie chcą robić kwasu"? Przepraszam, ale nie. Nie będę robić dobrej miny do złej gry. Może właśnie w tym momencie trzeba powiedzieć "stop" tej fałszywej wdzięczności.
Mam wrażenie, iż takich rodziców jak ja jest więcej. Tylko milczą. Bo głupio wyjść przed szereg. Bo to ostatni rok, więc twierdzą, iż nie ma co psuć atmosfery. Ale może właśnie dlatego warto powiedzieć głośno: nie każda nauczycielka zasługuje na fanfary. Czasem, zamiast prezentu należałoby dać lusterko, żeby mogła się w nie spojrzeć i zapytać, czy naprawdę zrobiła wszystko, by być wsparciem dla swoich uczniów.
Ja nie zamierzam się dorzucać. I nie dlatego, iż jestem złośliwa czy mściwa. Tylko dlatego, iż ten prezent nie byłby szczery. Nie chcę udawać, iż jestem wdzięczna komuś, kto potrafił zignorować starania mojego dziecka i nie tylko jej odebrał motywację, ale zostawił też ogromny żal.