„Znudziłeś mnie, stwierdził mąż. – Utraciłaś swoją dawną energię. Nie szukam nikogo innego, przyrzekam.”

polregion.pl 3 godzin temu

Słuchaj, no, opowiem ci taką historię…

— Zupełnie się zaniedbałaś. Przytyłaś. Nie chcę szukać innej, i nikogo nie mam na boku, przysięgam — powiedział mąż.
— Ale tak dalej być nie może. Chcę się zachwycać swoją ukochaną kobietą. A tobą, niestety, zachwycać się nie mogę.

Jestem z tobą znudzony — rzucił w końcu.
Kinga gwałtownie mrugała, próbując powstrzymać łzy. Tak więc za prawie piętnaście lat wspólnego życia dostała taką nagrodę?

— I co proponujesz? — spytała. — Rozwód?
— Myślę, iż to najlepsze rozwiązanie…
— A dzieci?
— Będę im pomagać. Zabierać na weekendy.
— Ach, tak po prostu! — warknęła Kinga, złością w głosie, i otarła łzy. — Znudziła ci się żona, więc wyrzucasz nas jak stary grat! Niedzielny tatuś! Ani wstydu, ani sumienia…

* * *

Kinga i Arek poznali się na weselu. Jej daleka kuzynka wychodziła za mąż, a wśród gości był też Arek. Mimo dziesięciu lat różnicy, Kinga od razu uznała, iż to jej przeznaczenie. Inteligentny, uprzejmy, obyty — jak książę z bajki.

— E, gdzie tobie do takiego, Kinga! — mruczała jej matka. — Jesteś głupiutka. I wygląd masz nijaki. A Arek to chłop jak marzenie.

Kinga wtedy dąsała się i odwracała, by nie patrzeć na matkę. Dopiero później zrozumiała, iż właśnie przez takie słowa i podejście wszystko się popsuło. Od dziecka miała złamaną pewność siebie, nigdy nie nauczyła się siebie cenić…

Ale jako młoda dziewczyna nie myślała o tym. Motyle w brzuchu miałam na samą myśl o Arku — mówiła potem. Spotykali się tylko pół roku, a potem wzięli ślub. Kinga ledwo skończyła dwadzieścia lat.

— Porzuci cię, nie miej złudzeń! — powtarzała matka. — Szkoda twojego czasu. On jest z innej ligi. A ty ledwo technikum skończyłaś, i to tylko krawieckie… Za moich czasów każda taką szkołę kończyła. To choćby nie zawód!

— Dziękuję, mamo, za te ciepłe słowa — odpowiedziała z ironią Kinga. — Ale jestem już mężatką i sama decyduję o swoim życiu.

Pierwsze lata były jak nieustające wakacje — wyjazdy, wypady za miasto, teatr. Czasem Kinga szyła coś dla przyjemności, bo Arek dobrze zarabiał. Później pojawiła się Lilka, i Kinga całkiem oddała się macierzyństwu. Kochała być mamą — zajęcia rozwojowe, potem łyżwy. Nie chciała oddawać córkę do przedszkola, sama ją uczyła. Mimo tego znajdowała czas na bieganie i sport, by zachować formę.

— Masz szczęście, Arek! — mówili jego krewni na rodzinnych spotkaniach. — Jaką piękną żonę złapałeś! Dom prowadzi, córką się zajmuje. Złoto, nie kobieta. Może czas na drugie dziecko?

— Oczywiście! — Arek uśmiechał się i patrzył na żonę z czułością.

Ale „drugie” wcale nie przyszło łatwo.

— No proszę jaka jesteś! — drwiła matka, gdy dzwoniła. — choćby syna nie potrafisz dać mężowi.
— Dziękuję za wsparcie, mamo! I tak codziennie płaczę.

Próbowali kilka lat, w końcu pogodzili się — los chciał, by mieli tylko Lilę. Córka gwałtownie zaczęła odnosić sukcesy w łyżwiarstwie, a Kinga znalazła w tym pociechę. Przygotowywała ją do zawodów, sama szyła kostiumy. Gdy Lila miała niecałe dziewięć lat, trener przepowiadał jej wielką karierę.

Arek też kochał córkę całym sercem. Dumny był z pięknej żony i zdolnego dziecka. Kinga z roku na rok wyglądała lepiej — nauczyła się podkreślać urodę, a pieniądze męża pozwalały na zabiegi. Oczywiście po zapewnieniu wszystkiego córce.

Wszystko zmieniło się, gdy Kinga zaszła w ciążę. euforia była ogromna — tyle lat bezskutecznych starań, a tu niespodziewany prezent. Była w siódmym niebie, tak jak Arek.

Niestety, ciąża była trudna. Problemy zdrowotne, ostatnie miesiące w szpitalu. Poród też był ciężki, Kinga niemal umarła. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Synek — długo wyczekiwany Kacperek — urodził się zdrowy. Ale Kinga długo dochodziła do siebie. Arek początkowo się nią opiekował, ale potem skupił się na córce i synu. Proponował pomoc teściowej, ale Kinga odrzucała.

— Nigdy! Mama przez całe życie nie powiedziała mi nic dobrego. Nie pozwolę, by wpływała na Lilę.

W końcu Kinga wróciła do zdrowia w dwa lata. Ale o dawnej sylwetce mogła zapomnieć. Choć próbowała, waga nie spadała. O ile wcześniej wyglądała młodo, teraz w okolicach trzydziestki czuła się jak emerytka. A w głowie brzmiał głos matki: *Teraz to już na pewno mąż cię rzuci.*

Ale, o dziwo, mąż przez cały czas ją chwalił i nazywał najpiękniejszą kobietą, jaką zna. Kinga jeszcze bardziej oddała się dzieciom — syna zapisała na pływanie i robotykę, córkę woziła na zawody.

Lila robiła się coraz bardziej znana, więc koszty rosły. Kinga dźwigała to wszystko, zajmując się jeszcze małym synem. czasu w siebie nie miała. Stopniowo przytyła, przestała dbać o urodę. Ale poświęcenie dla córki przynosiło efekty — Lila coraz częściej wygrywała. Kinga była dumna i sama szyła jej stroje.

Pewnego dnia Arek, patrząc na nią, powiedział:
— Trochę się zaniedbałaś. Z piętnaście kilo pewnie w górę.
— Może i dwadzieścia! — odparła Kinga. — Nic dziwnego. Mam już trzydzieści parę lat… I czasu nie mam.
— Ale możesz spróbować. Chcę mieć piękną żonę.
— Ty też nie wyglądasz już jak młody chłopak — wskazała na jego łysinę i brzuch.

Z początku Kinga się złościła, potem żartowała, ale gdy mąż coraz częściej mówił, iż jest zaniedbana — zaczęła się smucić.

* * *

Aż w końcu padły te słowa — on chce podziwiać swoją kobietę, a Kinga już taka nie jest.

— To nie powód, by niszczyć rodzinę — powiedziała. — Pomyśl o dzieciach.
— Może da się to naprawić… — zastanawiał się Arek.

*Wrócę do tej pięknej dziewczyny, w której się zakochał* — myślała Kinga. *Młodości nie cofnę, ale spróbuję.*

ZaczęKinga wzięła głęboki oddech, otworzyła swoją pracownię krawiecką, a pierwsze zamówienie na stroje do łyżwiarstwa figurowego pozwoliło jej uwierzyć, iż najlepsze dopiero przed nią.

Idź do oryginalnego materiału