Zwrot losu: nowe życie bohaterki

newskey24.com 4 dni temu

**Zwrot losu: nowe życie Alicji**

Alicja smażyła na kuchence kotlety schabowe, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. gwałtownie wytarła ręce w fartuch i ruszyła otworzyć. Na progu stała para starszych ludzi – kobieta i mężczyzna, powściągliwi w okazywaniu emocji.

— To pani Alicja? — odezwała się kobieta, skinąwszy głową. — Jesteśmy rodzicami Jacka. Możemy wejść?

Imię Jacka uderzyło Alicję jak grom z jasnego nieba. Ten sam Jacek, który obiecywał miłość, a potem zostawił ją, gdy tylko dowiedział się o ciąży. Zamarła na chwilę, ale w końcu przytaknęła i ustąpiła, wpuszczając gości.

Przy herbacie rozmowa toczyła się powoli. Małżeństwo wspominało syna z taką czułością, jakby był świętym. Alicja miało ciężko na sercu – to on sprawił jej największy ból. Gdy już miała poprosić ich o wyjście, starsza pani nagle powiedziała:

— Zrozum nas. Dziś wiele osób kłamie, oszukuje. Nie wątpimy w twoje słowa, ale… — zawahała się. — Zrób test. jeżeli chłopczyk to nasz wnuk, chcemy być blisko. Pomagać, wspierać, być rodziną.

Alicja zgodziła się. Gdy wyniki potwierdziły ojcostwo Jacka, rodzice wrócili nie z pustymi rękami: zabawki, ubranka, koperta z pieniędzmi… Ale to nie był koniec.

Tydzień później zadzwonili. Na spotkaniu wręczyli jej dokumenty – małe mieszkanie, puste i wymagające remontu, ale teraz należało do niej i syna. Prezent. Niespodzianka. Nowy początek.

Alicja nie mogła powstrzymać łez, stojąc w środku. Stara kanapa, odklejające się tapety, zmatowiały żyrandol… ale to był *ich* kąt. Otworzyła okna, wpuszczając świeże powietrze i nadzieję.

A przecież wszystko zaczęło się inaczej.

Trzy lata temu przyjechała do Warszawy, wynajęła pokój u zrzędliwej staruszki i dostała pracę w sklepie. Była sama, z problemami, ale z marzeniami. A potem poznała Jacka – wysokiego, o pewnym uśmiechu i silnych dłoniach. Wydawało się, iż to szczęście.

Lecz gdy powiedziała mu o ciąży, w jednej chwili stał się obcym: *„Oszalałaś? Jakie dziecko? To nie moje. Zrób aborcję.”* I odszedł.

Płakała całą noc. Staruszka, u której mieszkała, wysłuchała, pokiwała głową, a potem rzekła: *„Jeśli urodzisz, możesz zostać. Ale jeżeli nie – szukaj nowego pokoju. Ja dzieci nie zabijam.”*

I Alicja została. Urodziła. Pracowała. Żyła. Wszystko dla syna.

Pewnego dnia staruszka zniknęła na cały dzień. Wieczorem wyznała: *„Znalazłam adres rodziców Jacka. Poszłam do nich. On nie żyje, wyobrażasz? A oni choćby o was nie wiedzieli.”* Alicja nocą płakała w ciszy, czując, iż choćby przez gniew gdzieś wciąż go kocha.

I oto dwa tygodnie później do drzwi zapukali jego rodzice…

Teraz wszystko jest inaczej. Mieszkanie – stare, ale własne. Staruszka, która stała się prawdziwą babcią, codziennie przychodzi z drożdżówkami. Alicja pracuje zdalnie i dorabia w piekarni. Synek rośnie radosny i dobry.

Stoi przy oknie, trzymając ciepły kubek, i uśmiecha się.

— Babciu, kiedy znów do ciebie przyjedziemy?

— Niedługo, kochanie. Bardzo niedługo.

Czasem życie robi niespodziewane zwroty. Najważniejsze, by nie bać się iść dalej.

Idź do oryginalnego materiału