10-latki wykupują kosmetyki z drogeryjnych półek. To obłęd naszych czasów

mamadu.pl 4 godzin temu
W drogeriach coraz częściej można zobaczyć młode dziewczynki z koszykami wypełnionymi kosmetykami – kremami, serami, rozświetlaczami, balsamami do ust. Mają zaledwie 10, czasem 9 lat. Nie kupują z mamą – to ich własna inicjatywa. Fenomen ten obserwują z zaniepokojeniem psycholodzy. Bo choć produkty do pielęgnacji skóry jeszcze niedawno kojarzyły się z dorosłością, dziś stają się codziennością dzieci z podstawówki.


TikTok i Instagram edukują... i manipulują


Media społecznościowe, szczególnie TikTok i Instagram, stały się głównym źródłem wiedzy o urodzie dla dzieci. Influencerki, często zaledwie kilka lat starsze od swoich obserwatorek, promują zaawansowaną pielęgnację skóry, tzw. skincare routine.

Dziewczynki śledzą je uważnie, próbując naśladować to, co widzą na ekranie – często bez zrozumienia, iż wiele z polecanych produktów nie tylko nie jest im potrzebnych, ale wręcz może im zaszkodzić.

Psycholog społeczny Jonathan Haidt, autor wielu publikacji o wpływie technologii na młodzież, podkreśla, jak bardzo algorytmy wzmacniają niepewność i niską samoocenę u młodych dziewcząt: "Kiedy dziewczynka usuwa określoną liczbę selfies, algorytm podsuwa jej reklamy kosmetyków do pielęgnacji i makijażu. To jeden z wielu krzywdzących algorytmów Instagrama uderzających bezpośrednio w brak pewności siebie i poczucia bezpieczeństwa młodych dziewcząt" – mówi Haidt.

Dzieciństwo pod presją piękna


Eksperci alarmują, iż nie mamy do czynienia z naturalnym procesem "przyspieszonego dorastania", ale z silnym naciskiem ze strony współczesnych realiów. To nie dzieci się zmieniły – zmienił się świat wokół nich. Wszechobecność social mediów, nieustanna obecność filtrów, selfie, lajków i algorytmów premiujących perfekcyjny wygląd tworzą środowisko, w którym choćby 10-latki zaczynają odczuwać presję, by wyglądać "lepiej".

Efekty są widoczne gołym okiem: coraz więcej młodych dziewczynek walczy z napięciem, lękiem, problemami z akceptacją własnego wyglądu, a także z objawami depresji. To nie wynik dziecięcej próżności, ale odpowiedź na świat, który od najmłodszych lat mówi im, iż są "niewystarczając" – chyba iż kupią, nałożą, udoskonalą.

Co możemy zrobić?


To nie dzieci wymagają korekty, ale środowisko, w którym dorastają. Potrzebujemy poważnej rozmowy o odpowiedzialności platform społecznościowych, które kierują agresywny przekaz reklamowy do coraz młodszych użytkowników. Równie istotna jest rola dorosłych – rodziców, nauczycieli i opiekunów – by nie tylko rozmawiali z dziećmi, ale aktywnie towarzyszyli im w sieciowym świecie.

Świadomość, iż algorytmy potrafią wywoływać realne szkody emocjonalne, powinna skłaniać nas do działania. Bo dzieciństwo nie powinno być rynkiem zbytu dla przemysłu kosmetycznego ani poligonem doświadczalnym dla technologii wpływu.

Idź do oryginalnego materiału