Brat zaprasza na urodziny, a jego żona robi awantury

newsempire24.com 5 dni temu

**Dziennik**

Mój brat Krzysztof ożenił się sześć lat temu. Od tamtej pory ani ja, ani nasi rodzice nigdy nie przekroczyliśmy progu ich mieszkania. Wszystkie święta, urodziny i rodzinne spotkania realizowane są u rodziców w przestronnym domu na obrzeżach Wrocławia. Mama przygotowuje góry jedzenia, nakrywa do stołu, a potem jeszcze pakuje Krzysztofowi i jego żonie Oli kontenery pełne domowych kotletów i sałatek.

Gdy Krzysztof się ożenił, Ola miała po paru miesiącach urodziny. Mama, pełna zapału, postanowiła zrobić niespodziankę: kupiliśmy tort, wybraliśmy elegancki prezent i wybraliśmy się w odwiedziny. Mama zadzwoniła do Oli, aby uprzedzić, ale ta odparła zimno, iż nie planuje żadnych obchodów. Mama jednak nie ustąpiła:
— My tylko na chwilę wpadniemy, wypijemy herbatę z tortem! Nie musisz nic przygotowywać, Olu!

Pojechaliśmy. Ale zamiast ciepłego przyjęcia, spotkał nas szok: Ola wyszła do nas na klatkę, mrucząc, iż w mieszkaniu „nie posprzątane”, i nie wpuściła nas do środka. Zaskoczeni, wręczyliśmy jej tort i prezent na progu, po czym odjechaliśmy. Od tej pory wszystkie uroczystości organizuje mama, a tamten niezręczny incydent staramy się przemilczeć.

Ola raz powiedziała wprost rodzicom:
— U was jest duży dom, można zaprosić kogo się chce! A my mamy kawalerkę, gdzie tylko ścisnąć się możemy.

Ledwo powstrzymałam gniew. Czy naprawdę w kawalerce nie da się przyjąć rodziców męża i jego siostry? To przecież nie tłum, tylko trzy osoby! Ale milczeliśmy, by nie pogarszać sytuacji.

Teraz Ola jest w ciąży, w piątym miesiącu. To będzie pierwszy wnuk dla rodziców, więc mama nie może się doczekać. Co chwilę dzwoni do Krzysztofa, pyta, jak Ola się czuje, czy nie potrzebuje pomocy. Niedawno jednak odkryliśmy, iż Ola rzuciła pracę na samym początku ciąży. Mama się spanikowała:
— Może źle się czuje? Może potrzebuje mojego wsparcia?

Krzysztof uspokoił, iż z Olą wszystko w porządku, tylko chce „oszczędzać siły”. Byliśmy zaskoczeni. Krzysztof i Ola zawsze żyli na wysokiej stopie: restauracje, podróże, drogie zakupy. Nie mają kredytu – mieszkanie dostała Ola po babci, więc całe zarobki szły na zachcianki. Ale teraz, bez jej pensji, budżet się rozsypuje. Krzysztof próbował tłumaczyć, iż trzeba oszczędzać, ale Ola nie zamierza rezygnować z luksusów.

Przyznała mu, iż rzuciła pracę z obawy, by „czegoś nie złapać”. Jej ostrożność jest zrozumiała, ale teraz ledwo wiążą koniec z końcem, a ona wciąż chce żyć po królewsku. I właśnie teraz Krzysztof niespodziewanie zaprosił nas na swoje urodziny. Do siebie! Byliśmy w szoku. Tata choćby zażartował:
— Czyżbym w końcu miał spróbować, jak gotuje moja synowa?

Mama ucieszyła się, marząc o rodzinnym wieczorze. Postanowiłam zadzwonić do Oli, by omówić szczegóły, ale zamiast rozmowy usłyszałam histerię. Płacząc, oznajmiła, iż nie chce nas u siebie:
— Musiałabym sprzątać, gotować! Jestem w ciąży, to dla mnie za dużo!

Próbowałam ją uspokoić:
— Ola, wystarczy ugotować ziemniaki, zrobić sałatkę i upiec kurczaka. Przyniesiemy tort. To przecież zwykła kolacja dla pięciorga osób. O co chodzi?

Zaproponowałam choćby zamówienie jedzenia, by jej pomóc. ale Ola dalej jęczała, iż i tak trzeba będzie myć podłogi. Nie wytrzymałam:
— To kawalerka! Czy sprzątanie to aż taki wysiłek? Co, tylko przed gośćmi myjecie?

W końcu postawiłam ultimatum:
— jeżeli tak nie chcesz nas widzieć, nie przyjdziemy. Zadzwonimy życzyć Krzysztofowi.

Mama się ze mną zgodziła. Gdy opowiedzieliśmy o tym Krzysztofowi, wściekł się:
— Ola nie pracuje, siedzi w domu! Nie może ugotować i posprzątać? Musicie przyjść! Nie stać nas na catering ani sprzątaczkę – niech sama się martwi!

Jego słowa zawisły jak ciężka chmura. Pokłóciliśmy się. Ochota na świętowanie kazała nam się gdzieś ulotnić. Patrzeć na naburmuszoną Olę, która będzie wzdychać i przewracać oczami – żadna przyjemność. Nie chcemy czuć się niechcianymi gośćmi u własnego brata.

Ale jednocześnie serce się kraje na myśl, iż skrzywdzimy Krzysztofa. Tak bardzo chce ten wieczór, tak pragnie zebrać rodzinę u siebie! Jak możemy go zostawić samego? To przecież jego święto, a on nie jest winny humJutro zdecydujemy, czy poświęcić spokój dla miłości do Krzysztofa, czy dać mu nauczkę, pokazując, iż jego żona nie może ciągle dyktować warunków.

Idź do oryginalnego materiału