Chłopiec sypał piaskiem na dzieci. Ojciec nie reagował. W końcu jedna z matek zwróciła mu uwagę

gazeta.pl 7 godzin temu
Place zabaw to nie tylko miejsca swobodnego spędzania czasu i integracji między dziećmi i ich rodzicami. Czasami nietrudno także o... awanturę. Tak było w przypadku, który opisała w liście nasza czytelniczka. - Na oko sześcioletni chłopiec sypał piaskiem na inne dzieci. Ze strony ojca reakcji brak - napisała pani Sylwia. I dodała, iż wizyta zakończyła się awanturą.
- Poszłam z moimi dziećmi na plac zabaw, córka ma 3 latka, synek 1,5 roku - opisuje nasza czytelniczka. - To popularne miejsce znajdujące się w miejskim parku, więc niemal o każdej porze jest pełno odwiedzających. Tym razem nie było inaczej - dodaje. - Moje dzieci bawiły się spokojnie w piaskownicy, mieliśmy ze sobą zabawki i przekąski. Obok nas grzecznie siedziały inne dzieci i nic nie wskazywało, iż ta wizyta będzie miała taki finał.


REKLAMA


Zobacz wideo Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać!


Ojciec z synem zrujnował im dzień. "Zostawił go samego"
Nasza czytelniczka twierdzi, iż problem zaczął się, gdy na plac zabaw przyszedł ojciec z sześciolatkiem. - Zamknęli za sobą bramkę i zaczęły się problemy. Najpierw chłopiec zrobił awanturę, bo obie huśtawki były zajęte. Tupnął nogą, bo "on chce i już, dzieci mają zejść" - opisuje kobieta. - Jeszcze potrafię zrozumieć, iż dziecko czegoś chce i się awanturuje, ale najgorsza była reakcja tego ojca, a adekwatnie jej zupełny brak - dodaje pani Sylwia. - Nie wytłumaczył dziecku, iż musi poczekać, nie uspokoił. Po prostu zostawił go samego sobie, aż matka jednego z huśtanych dzieci ustąpiła.
Kobieta opisuje, iż potem sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta. - Chłopiec usiadł na huśtawce, a jego tata na ławce. Tam wyciągnął telefona i zapomniał, iż ma dziecko. A temu gwałtownie znudziło się "bujanie" - opowiada kobieta i kontynuuje: - Ten sześciolatek zobaczył, iż w piaskownicy jest świetna zabawa, więc chciał do niej dołączyć. Problem w tym, iż zaczął zabierać zabawki innym dzieciom i sypiać piaskiem dookoła. Dwie matki się ewakuowały, bo ich dzieci zaczęły płakać.


Ojciec wrócił z awanturą. "Krzyczał na nas"
Nasza rozmówczyni wyjaśnia, iż ona nie chciała psuć zabawy swoim dzieciom, dlatego postanowiła zwrócić chłopcu uwagę. - Powiedziałam, iż to bardzo nieładne zachowanie i nie powinien tak robić. Byłam grzeczna i opanowana, a moje zdanie poparła inna matka, która też poprosiła dziecko, by się uspokoiło. Chłopiec pobiegł do swojego ojca. A ten wrócił z awanturą - kontynuuje nasza czytelniczka.
- Krzyczał na nas, iż nie możemy zwracać uwagi jego dziecku, iż ono ma prawo do wyrażania siebie i swobodnej zabawy. Na nasze odpowiedzi, iż sypał piaskiem w oczy naszych maluchów, ojciec sześciolatka tylko prychnął i powiedział, iż powinnyśmy w takim razie lepiej pilnować swoich dzieci, a może wcale nie przychodzić z nimi w takie miejsca, jeżeli przeszkadzają nam inne dzieci i ich "radosna zabawa" - opisuje wzburzona kobieta. Dodaje także, iż i jej i innym obecnym tam matkom "ręce opadły". - choćby szkoda nam było słów, żeby mu tłumaczyć takie podstawy. Wszystkie byłyśmy wzburzone, ale nie chciałyśmy krzyczeć przy dzieciach. Na szczęście ten mężczyzna zabrał tego chłopca i wyszli.


Kobieta dodaje, iż "współczuje temu chłopcu". - Ojciec z nosem w telefonie, a dziecko niezaopiekowane, a to wszystko pod płaszczykiem "swobody". Dlatego postanowiłam to opisać, bo jeżeli chociaż jeden z rodziców złapie refleksję, iż swoboda to nie puszczanie dziecka samopas, będę szczęśliwa - kończy swoją wiadomość pani Sylwia.
jeżeli chcecie podzielić się swoją historią, możecie napisać: agatagp@agora.pl
Idź do oryginalnego materiału