We Wrocławiu doszło do głośnego konfliktu pomiędzy rodzicem a przedszkolem. Sprawa dotyczy czteroletniego chłopca, który został skreślony z listy wychowanków po tym, jak jego mama zamieściła w internecie krytyczną opinię na temat funkcjonowania placówki.
Według relacji kobiety, jej wpis w mediach społecznościowych był efektem frustracji i niezadowolenia z opieki, jaką zapewniało przedszkole. Sytuacja jednak gwałtownie przybrała poważniejszy obrót. Już tydzień po publikacji komentarza dyrekcja rozwiązała z nią umowę, argumentując to naruszeniem zasad współpracy.
Matka chłopca nie kryje oburzenia i zapowiada podjęcie kroków prawnych. Uważa, iż decyzja przedszkola była nieproporcjonalna i najbardziej uderzyła w jej dziecko, które – jak mówi – dobrze czuło się w tej grupie i nie rozumie, dlaczego nagle nie może do niej wrócić.
Sprawa wywołała debatę o granicach wolności słowa i o tym, jak daleko mogą sięgać konsekwencje krytycznych komentarzy w internecie. Z jednej strony rodzice mają prawo do wyrażania swoich opinii i dzielenia się doświadczeniami z innymi. Z drugiej – placówki mogą próbować chronić swój wizerunek i reagować na publiczne zarzuty.
Niezależnie od racji obu stron, najwięcej traci w tej sytuacji dziecko – które w wyniku sporu dorosłych musiało opuścić znane sobie środowisko.