Kiedyś wszystkie ogłoszenia dla rodziców w przedszkolach czy szkołach były wywieszane na tablicach informacyjnych, w szatniach, na drzwiach itp. Dziś taką "tablicą ogłoszeń" są grupy rodzicielskie w mediach społecznościowych. Matka, która prowadzi an TikToku profil @paleandinterest opowiedziała, iż w szkole, do której chodzą jej dzieci rodzice stworzyli choćby dodatkową grupę na WhatsAppie o nazwie "Mums Day/Night Out". To już nie jest oficjalny kanał komunikacji, a przestrzeń dla wybranych, tych "fajnych matek".
REKLAMA
Tiktokerka nie została do niej zaproszona. Ponoć jej samej nie jest jej z tego powodu przykro, jednak wie, iż innym wykluczonym już tak. Szczególnie iż członkinie często chwalą się wspólnymi spotkaniami, rozmowami itp., na które umawiają się właśnie za pośrednictwem "Mums Day/Night Out". Ma też świadomość, iż "obgadują inne osoby" i "rywalizują między sobą".
Zobacz wideo Anna Wendzikowska przyznaje, iż dla dzieci jest mamą i tatą. "Jak miałam partnera też nie miałam pomocy"
Matka: Już dwa razy się z tych grup wypisałam, ale wróciłam
Zapytałam kilku rodziców, co sądzą o grupach rodzicielskich. Wiele osób przyznało, iż chociaż ich idea jest słuszna, bo dzięki nim mogą gwałtownie komunikować się z innymi rodzicami i ustalać różne sprawy dotyczące żłobka, przedszkola czy szkoły, to mają też wiele wad.
Strasznie mnie te grupy rodzicielskie irytują. Większość informacji, które się na nich pojawiają, to jakieś zbędne dyskusje, które nic nie wnoszą i są tylko powodem późniejszych niesnasek. Mam dwójkę dzieci już w podstawówce, więc byłam przez te lata na kilku takich grupach. I zawsze znalazł się w nich ktoś, kto próbował wprowadzać jakieś swoje rządy i narzucać własne zdanie
- powiedziała Anastazja - Były też matki, które od rana opowiadały o tym, jak ich dziecko spało w nocy (to było w grupie w przedszkolu). No kurczę, z całym szacunkiem, ale naprawdę rano lecę do pracy, spieszę się, a tu mi telefon pika i czytam o koszmarach Zosi i iż mogą być spowodowane jakimiś przeżyciami z przedszkola. Komedia - dodała wzburzona.
Wielu rodziców przyznaje, iż nie lubią grup rodzicielskich Shutterstock, autor: fizkes
Grupy pełne chaosu
Julia stwierdziła, iż jej zdaniem te grupy są potrzebne, jednak często panuje na nich chaos. - Każdy pisze, co chce, kiedy chce. U syna w pierwszej klasie ustalono, iż służą tylko po to, by wymieniać ważne informacje odnośnie dzieci i szkoły. Nie ma żadnych zbędnych debat. U córki - wręcz przeciwnie, hulaj duszo, piekła nie ma. Czasem jak zobaczę, ile mam wiadomości do przeczytania po całym dniu, to się odechciewa. Muszę scrollować pół godziny i to czytać, bo przecież nie wiem, czy między tymi zbędnymi rozmowami nie ma jakiejś ważnej informacji....
Ola już dwukrotnie w przypływie złości się wypisała z grupy rodzicielskiej, jednak gdy nagle omijały ją informacje o wycieczce czy kiermaszu szkolnym, decydowała się wrócić. - Nie lubię się tam udzielać, a mam wrażenie, iż niektórzy traktują to jak czat z przyjaciółmi. Niestety nie wiem, czy jest jakaś inna, lepsza i szybsza forma, by wymieniać informację między rodzicami na temat dzieci itp. - podsumowała.
Grupy pełne hejtu
Wymieniając wady rodziców na rodzicielskich grupach, nie sposób pominąć jednej - która najbardziej drażni Milenę. Zdaniem matki 6-latki, każdy rodzic się z tym spotkał na pewnym etapie życia dziecka: parentingowego hejtu. - To bierna agresja. Niby niezauważalna, acz ostra szpilka ukryta między okrągłymi słówkami. "O, czyli twoja córka jeszcze nie tego nie robi? Może warto skonsultować się ze specjalistą?" "Niestety, ja wyjeżdżam za granicę w delegację, ale może mama Ani, która nie pracuje, się tym zajmie"?- wymienia zasłyszane uszczypliwości moja rozmówczyni. Jej zdaniem, na rodzicielskich grupach wiele osób daje upust swojej frustracji, by poczuć się lepszymi matkami lub ojcami. Przywołują zasady i normy, które rzekomo dla wszystkich powinny być oczywiste.
Rodzice są tam okropni. Teksty w stylu: "No chyba wszyscy wiedzą, że..." albo "Ojej, ale tak flamastrem malowanie na owocach? A co jeżeli jakiś maluszek przez przypadek zje takie jabłuszko, to chyba nie będzie zbyt odpowiedzialne..." - drażnią mnie niemiłosiernie. Tu nie ma troski o dziecko, jest tylko osądzanie i wywyższanie się. Bądźmy poważni: Bo owoc ma twarz namalowaną flamastrem, to już jest powód, by insynuować, iż ktoś jest złym rodzicem?
Matka: A ja lubię te grupy rodzicielskie
Inne odczucia odnośnie grup dla rodziców w mediach społecznościowych ma Ewelina. Jej zdaniem to doskonała szansa na poznanie innych rodziców i nawiązanie z nimi kontaktu. Poza tym, gwałtownie może dowiedzieć się czegoś ważnego na temat spraw szkolnych swojego dziecka. - A ja lubię te grupy. gwałtownie mam informację np. o tym, iż jakieś dziecko ma chorobę zakaźną, albo iż w grupie w przedszkolu pojawiły się wszy i mogę gwałtownie reagować. Rodzice mogą też wypowiedzieć się na temat wycieczki, zajęć dodatkowych, wyjść dzieci itp. Moim zdaniem to bardzo przyspiesza i ułatwia komunikację.
Co sądzisz o grupach dla rodziców w mediach społecznościowych? Należysz do nich? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl.