Kolejna składka
"Tym razem chodzi o składkę na dzień rodziny w przedszkolu mojego dziecka. Ot, zwykłe '20 zł na poczęstunek i atrakcje'. Brzmi niewinnie? Może. Ale to kolejny raz – i kolejna kwota – którą przedszkole próbuje z nas wycisnąć.
Nie chodzi o same pieniądze. Dwadzieścia złotych to może nie fortuna, ale kiedy takich składek w roku szkolnym zbiera się kilkanaście, robi się z tego całkiem pokaźna suma. Na teatrzyki, na mikołaja, na kwiatki dla pań, na bidon, na bal przebierańców, na książeczki, na 'drobne potrzeby grupy', na Dzień Dziecka… A teraz jeszcze dzień rodziny. Znowu.
Powiedzcie mi szczerze: co to w ogóle za pomysł, żeby rodzice płacili za własne święto? W dodatku w przedszkolu publicznym, które przecież i tak jest finansowane z naszych podatków. Przecież nie chodzi tu o żadne ekskluzywne przyjęcie – tylko o zwykłe spotkanie z dziećmi. Wystarczy trochę zaangażowania, a nie budżet rodem z imprezy firmowej.
Mam wrażenie, iż niektórzy zapomnieli, o co tak naprawdę chodzi w tych wszystkich wydarzeniach. Czy nasze dzieci będą bardziej szczęśliwe, bo będą miały watę cukrową, girlandy i przekąski z cateringu? Czy naprawdę nie można zorganizować tego dnia jakoś prościej, bez sięgania do kieszeni rodziców?
Nie zapłacę. I nie dlatego, iż mnie nie stać, ale dlatego, iż mam dosyć tej samowolki i braku zdrowego rozsądku. Uważam, iż pora postawić granicę i przypomnieć, iż przedszkole to nie agencja eventowa, a rodzic to nie sponsor każdej inicjatywy. Chcę, żeby moje dziecko cieszyło się z tego dnia, a nie było częścią drogiej inscenizacji, której nikt tak naprawdę nie potrzebuje. A w sumie to się zastanowię, czy w tym cyrku wezmę udział. Może jak nie zapłacę, to nie będę w ogóle zaproszona?".