Kiedy mój syn się złości, najczęściej krzyczy, tupie nogami i nie daje się do siebie zbliżyć. To momenty, w których czuję, iż jako matka muszę być silnym, spokojnym punktem w jego świecie, który pomoże mu zrozumieć, iż emocje są naturalną częścią życia, ale także, iż są sposoby na radzenie sobie z nimi.
Kumulacja emocji
Złość mojego dziecka często jest wynikiem frustracji, niezrozumienia albo braku kontroli nad sytuacją. W takiej chwili, zamiast odpowiadać na jego emocje w sposób, który potęgowałby konflikt, próbuję go uspokoić i pokazać, iż każda złość ma swoje przyczyny, które warto zgłębić. Czasem jego złość jest wynikiem drobnych niepowodzeń – np. nieudanej próby zbudowania wieży z klocków, której upadek wywołuje lawinę gniewu.
Innym razem jest to efekt zmęczenia po długim dniu pełnym wrażeń. Wiem, jak ważne jest, aby dać mu przestrzeń do wyrażenia siebie, ale również pokazać, iż nie musi zostawać w tym uczuciu na zawsze.
To jedno zdanie
Kiedy mój syn wpada w spiralę złości, poniekąd staje się bezradny. Zamiast odpowiadać złością na złość, próbuję być oparciem i oferuję mu inną drogę – drogę do porozumienia. Powtarzam mu jedno zdanie, które stało się moją mantrą: "Ze wszystkiego jest jakieś wyjście, chodź, porozmawiamy". To krótkie zdanie przekonuje mojego syna, iż nie jest sam w swoich emocjach, iż zawsze istnieje sposób na zrozumienie sytuacji, jeżeli tylko zechce podjąć rozmowę. Te słowa są jak most, który łączy nas w trudnym momencie, pozwalając przejść z chaosu emocjonalnego do spokoju i zrozumienia.
Wiem, iż rozmowa w takich chwilach staje się nie tylko sposobem na rozładowanie napięcia, ale także jest okazją do tego, by nauczyć dziecko umiejętności wyrażania swoich emocji w sposób spokojny i przemyślany. Zamiast wybuchów gniewu, uczymy się, jak rozmawiać o tym, co nas boli, co nas martwi i co chcielibyśmy zmienić. Czasem zaczynam od prostych pytań: "Co się stało?", "Dlaczego jesteś zły?", "Czy mogę ci pomóc?".
Złość mojego syna, choć trudna do opanowania, daje nam przestrzeń do nauki, zarówno dla niego, jak i dla mnie. Wciąć uczymy się nawzajem, uczymy się, jak radzić sobie z trudnymi emocjami, jak zrozumieć ich przyczyny i jak je przekształcać w coś, co nie rani, a pomaga w budowaniu więzi.