Komunia naszego dziecka. Piękna, wzruszająca… do czasu
"Wszystko dopięliśmy na ostatni guzik. Kościół przystrojony, dzieci odświętnie ubrane, goście w garniturach, a nasza córka promieniała w białej sukience. Wydawało się, iż nic nie może pójść nie tak – była to jedna z tych chwil, które zapisują się w pamięci na zawsze. No i zapisała się – choć nie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.
Kazanie było długie, jak to bywa na takich uroczystościach, ale pod koniec ksiądz niespodziewanie zszedł z tematów religijnych. Zwrócił się w stronę rodziców dzieci pierwszokomunijnych i wypalił:
"Niech ta dzisiejsza uroczystość przypomni wam, iż dziecko potrzebuje pełnej rodziny – mamy i taty, którzy są razem, a nie tylko pozują do wspólnego zdjęcia raz w roku".
Nikt się nie odezwał. Ale wszyscy dobrze słyszeli
W kościele zapanowała cisza. Spojrzenia naszej rodziny momentalnie zwróciły się w naszą stronę – bo tak się składa, iż jesteśmy po rozwodzie. Dla dobra córki staraliśmy się stworzyć dobre wrażenie, byliśmy razem tego dnia, uśmiechaliśmy się… A tu taka 'szpilka', publiczna i kompletnie niepotrzebna.
Po mszy nie było już mowy o spokojnej atmosferze. Babcie były oburzone, znajomi szeptali, a część gości przy stole mówiła wprost, iż ksiądz 'przesadził'. To był temat numer 1 na naszej imprezie. Nasza córka? Na szczęście nie zrozumiała wszystkiego, ale widziała, iż 'coś jest nie tak'.
Uroczystość skończyła się szybciej, niż planowaliśmy
Zamiast długiego biesiadowania, wszystko zakończyło się w przyspieszonym tempie. Goście zaczęli się zbierać, rozmowy ucichły, a temat kazania wracał jak bumerang. Ktoś powiedział, iż to tylko 'szczera prawda', inny – iż to kompletny brak wyczucia.
Nie tego się spodziewaliśmy. Zamiast rodzinnego święta – mieliśmy publiczną ocenę naszego życia. Komunia naszej córki przeszła do historii… niestety nie z powodów, o których chcielibyśmy opowiadać".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).