Miękko zaczyna, twardo kończy

twojacena.pl 3 godzin temu

Wspominam tamte czasy jakby to było wczoraj. „Cicho stąpa, a twardo śpi” takie przysłowie najlepiej nam towarzyszyło.

No więc, tym razem, mam nadzieję, nie przyjedziecie tylko na trzy dni? Pobędziecie dłużej? Kalino! Czemu milczysz?
Bogumilewo Andrzejuwno, jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Niech pani się trzyma zdrowo! Jak tylko z Władkiem wszystko ustalimy, natychmiast do pani zadzwonimy. Kalina odłożyła słuchawkę najszybciej jak umiała.

Brrr, rzeczywiście pomyślała rozmowa była pozornie przyjemna, teściową tego dnia uprzejma jak nigdy dotąd, a powód rozmowy wielce radosny jej jubileusz. Jednak już od pierwszej sekundy aż do ostatniego słowa ciągnęła mnie tylko potrzeba, by rozmowę czym prędzej zakończyć. Kalina nie miała najmniejszej ochoty jechać w odwiedziny do teściowej w swym wyczekiwanym urlopie, który wreszcie zbiegł się z urlopem męża. Szczerze wierzyła, iż na świecie istnieje milion innych miejsc, gdzie rodzina wraz z dziećmi mogła spędzić czas wspaniale. Próbowała choćby zasugerować mężowi, iż może choć tego lata wybrać na wypoczynek coś innego niż działkę Bogumiły Andrzejuwny. Władek jednak pozostał nieugięty. Tak go wychowano. Starszych należało kochać i szanować. Nie sposób było nie ucieszyć rodziców swoim przyjazdem. Uchodziłoby to za nieprzyzwoitość.

* * *

Kalu, rodziców widzę najwyżej raz do roku. Chcesz, żebyśmy przestali ich odwiedzać także podczas urlopu? Dzieci całkiem zapomną, iż mają jeszcze jedną babcię i dziadka zamieszkałych w innym mieście.
Skarbie, jak ci to powiedzieć łagodnie Nigdy nie przyszło ci na myśl, iż te przyjazdy potrzebne są tylko tobie?
Co masz na myśli? Władek zmarszczył brwi, spoglądając na żonę ze zdumieniem.
Ano to, iż twoi rodzice przywykli żyć zdala od ciebie i twojej rodziny, jest im z tym dobrze. Nie cierpią z powodu nieobcowania z wnukami. Bez tego też mają wszystko świetnie.
Kalu, co ty mówisz? Skąd nagle takie myśli?
Stąd, iż twoja mama w korespondencji prosi mnie zawsze tylko o jedno przesłać zdjęcia starszych dzieci lub filmik najmłodszego, i na tym koniec. Nigdy nie pyta, jak im się wiedzie, jak się uczą, czy są zdrowe. Wnuki potrzebne jej są jedynie, by pochwalić się ich pięknymi fotografiami koleżankom lub sąsiadce z klatki schodowej. Ładna,idealna obrazek, nic więcej. Co się za tym kryje już nie jej zmartwienie. Wcale jej nie interesują nasze kłopoty i trudności.
Tu się z tobą nie zgadzam. Mieszkamy daleko. Nie mają możliwości posiedzieć z Tadzikiem, odprowadzić go do przedszkola, powitać starszych po szkole. Gdybyśmy mieszkali bliżej, wszystko byłoby inaczej.
Wiesz, Władek Moja mama też mieszka w innym mieście, to jednak jej wcale nie przeszkadza przybyć do nas w każdej ciężkiej chwili. Jest jak Reksio czy Pampalini zawsze gotowa nieść pomoc. Przypomnij sobie tylko, ile razy w ubiegłym roku brała urlop albo zwolnienie lekarskie, kupowała bilet kolejowy i mkła do nas przy pierwszej naszej potrzebie. U twoich rodziców takiej gotowości nie zauważyłam.
Tak, Kalu, teściowa to prawdziwy skarb. Nie przeczę. Wielce Marii Bronisławnie jestem wdzięczny. Często jej to powtarzam. Zawsze nasza wybawicielka.
I słusznie. Kiedy przyjeżdżamy do niej, zawsze stara się spędzić z chłopakami jak najwięcej czasu. Spaceruje, jeździ na rowerach, kąpie się w rzece, gra w chowanego, berka, kopie piłkę. Ogromnie kocha nasze dzieci, a one wzajemnością odpłacają. Tak w rodzinie być powinno. Ciepło, troska, miłość.
Kalu, no czego ode mnie chcesz? Każdy człowiek inny. Twoja mama to żywe srebro. U nas wiecznie młoda, energia sama w sobie. Moim rodzicom starszym się wydaje, innej są natury, odmiennego pokroju. Czy mamy więc ich z tego powodu nie odwiedzać?
Kalina na moment zamilkła, zaciąwszy wargi, jakby powstrzymując się przed wyznaniem. Postanowiła jednak, iż nie tym razem.
Czuję się tam niedobrze, dzieciom również. Nieprzytulnie, niewygodnie. Sam nie wiem, jak to ująć.
Jak to? Dlaczego? Rodzice mają przepiękną działkę, osobne pokoje nam przeznaczają, czysto, wygodnie, komfortowo. Czegóż trzeba więcej do szczęścia?
Wiesz, Władek, istnieje takie przysłowie: Cicho stąpa, a twardo śpi. Doskonale opisuje moje uczucie, gdy u teściowej bywam.
Nagle, rzeczywiście. Czemuż wcześniej milczałaś? Zawsze sądziłem, iż i tobie, i dzieciom tam dobrze. Urlopy w domu moich rodziców zdawały mi się idealnym rozwiązaniem. Staruszków odwiedzić, tobie z dziećmi czas mile spędzić. Co więc nie tak, Kalu?
Wszystko. Od pierwszej minuty, gdy tylko wkroczymy całym tym ogromnym rodzeństwem do ich domu, idealny, spokojny, ustalony świat rodziców natychmiast się rozpada.
Nigdy tego nie dostrzegłem. Wydaje mi się, Kalu, iż to wszystko wymyślasz. Nadto podejrzliwą się stajesz z lat
Świętosława Stanisławówna zdziwiła się niepomiernie, gdy po przebudzeniu zastała dom pusty i niespodziewanie cichy syn Władysław, jego żona Halina i rozbrykane wnuki zniknęli przed świtem, zostawiając tylko zapach kawy i wspomnienie nerwowej kłótni.
Halina, przytulając w busiku zaspanego najmłodszego Franciszka, patrzyła przez okno na mijaną wiejską drogę, a Władysław, ściskając kierownicę, postanowił w końcu zawieźć rodzinę nad Bałtyk, gdzie fale szumem zagłuszą niedawne słowa, a dziecięcy śmiech wypełni salony bez krytycznych spojrzeń; Halina uśmiechała się do myśli o porannym błocie na plaży i dziecięcych okrzykach, których nikt już nie uciszy.

Idź do oryginalnego materiału