„Myśleliśmy, iż babcia pomoże z wnukami, a ona zrujnowała nasz dom”

newsempire24.com 1 tydzień temu

Myśleliśmy, iż babcia pomoże z wnukami, ale ona zniszczyła nasz dom

Tę historię opowiedziała mi bliska znajoma. Jej rodzina to zwykła młoda para z dwójką małych dzieci: pięcioletnią dziewczynką i półtorarocznym chłopcem. Jak u wielu, życie toczyło się typowo: mama na macierzyńskim, tata w pracy. Żyli skromnie, ale szczęśliwie.

Aż finanse zaczęły się sypać.

Gdy młodszy syn skończył półtora roku, moja znajoma, Kasia, postanowiła wrócić do pracy. Mąż się starał, ale jego zarobki ledwo starczały na najpotrzebniejsze. O niańce nie było mowy – usługi drogie. Jedynym rozwiązaniem wydawała się babcia – mama męża. Kobieta niby zgodziła się bez większego sprzeciwu. Wszyscy byli pewni: wnuki ją ucieszą, a Kasia wesprze rodzinę finansowo.

Kasia wychowała się w szacunku do starszych i choćby nie przyszło jej do głowy, iż babcia sobie nie poradzi – w końca wychowała ją na porządnego człowieka.

Ale wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.

Po kilku tygodniach babcia zaczęła narzekać: dzieci, mówiła, są niegrzeczne, rozpieszczone, nie słuchają, ciągle bałaganią, a do tego źle jedzą i biegają po domu. Codziennie dzwoniła do Kasi i skarżyła się, jak ciężko jej jest.

— Potrzebują twojej ręki, źle je wychowałaś! — mówiła zirytowana teściowa. — A ja, przepraszam, nie jestem niańką. Mam swoje sprawy i swoje zdrowie. Nie muszę z nimi siedzieć każdego dnia.

Kulminacją było to, iż pewnego dnia oświadczyła, iż potrzebuje „prawdziwego dnia wolnego w środku tygodnia”. Kasia była w szoku: ona i mąż pracują, muszą być w pracy, a tu nagle babcia potrzebuje odpoczynku. Gdzie podziać dzieci – nikogo to nie obchodzi.

Krytyka teściowej nie dotyczyła tylko dzieci. Zaczęła wprowadzać swoje porządki w domu syna i synowej. To ręczniki źle wiszą, to kołdry „nierówno zaścielone”, to garnki stoją na niewłaściwych półkach. Pewnego razu choćby zabrała się za pranie cudzej bielizny, tłumacząc, iż w jej domu wszystko musi być po jej myśli. Kasia z mężem początkowo znosili to w milczeniu, ale ich cierpliwość zaczęła się kończyć.

Gdy starszą córkę w końcu przyjęli do przedszkola, Kasia odetchnęła z ulgą. Został tylko syn, którego – jak przewidywali – do żłobka nie przyjmą w najbliższym roku. Ale decyzja była już podjęta: teściowa nie będzie więcej niańką. Kasia ograniczyła kontakt do minimum. Telefony – raz na kilka tygodni, wnuki widywała nie częściej niż raz w miesiącu, i to bez szczególnego entuzjazmu z obu stron.

Tak, babcia pomogła w trudnym momencie, ale ciągłe pretensje, presja i próby „wychowywania wszystkich i wszystkiego” zniszczyły tę cienką nić zaufania, która jeszcze między nimi była. Kasia przyznała mi, iż nie chce już, by jej dzieci rosły pod tym ciężarem. Sama wychowała się bez babcinych kazań i uważa, iż z dziećmi powinna być ciepło i miłość, a nie krzyki i niezadowolenie.

Z zewnątrz może wyglądać: niewdzięczna synowa. Ale gdy codziennie ktoś ci kapaAle gdy codziennie ktoś ci kapał na głowę goryczą i krytykował każdy twój ruch, w końcu nie masz wyboru – musisz odciąć się dla własnego spokoju.

Idź do oryginalnego materiału