Te 4 słowa mogą złamać dziecko na całe życie
Jako rodzice kochamy nasze dzieci. Chcemy dla nich jak najlepiej. Staramy się być troskliwi, czuli, opiekuńczy, ale… jesteśmy tylko ludźmi. Mamy swoje emocje, swoje zmęczenie, swoje ograniczenia. I właśnie wtedy, gdy jesteśmy sfrustrowani, zirytowani, zawiedzeni czy bezradni – z naszych ust potrafią paść słowa, których potem żałujemy. Ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak bardzo one bolą. I iż mogą pozostać w dziecku na całe życie.
Jednym z takich zdań jest: "Taki po prostu jesteś".
To zdanie brzmi niewinnie, ale rani jak cios. To etykieta. To klatka. To zdanie, które odbiera dziecku szansę na zmianę. Rodzic często mówi to zdanie w nerwach. Dziecko coś zbroiło, zachowało się impulsywnie, było niegrzeczne, uparte albo nie posłuchało. I wtedy pada: "Taki po prostu jesteś". Niby nic wielkiego, niby nie ma tam krzyku, przekleństwa, ani otwartej agresji. Ale sens tych słów jest jak nóż wbity w psychikę dziecka.
To zdanie mówi: "Nie wierzę, iż możesz być inny".
To zdanie mówi: "Nie masz wpływu na to, jaki jesteś".
To zdanie mówi: "Nie warto próbować, bo ty już taki jesteś i kropka".
I właśnie dlatego ono rani. Bo odbiera dziecku sprawczość, wiarę w siebie, nadzieję, że
może być lepsze. Nie tylko dziś – ale zawsze. To jak "zamrożenie" dziecka w jednej wersji siebie, tej najgorszej.
Słowa są żywe. Słowa ranią...
Słowa nie zostawiają siniaków na ciele, ale zostawiają ślady w psychice. Amerykański poeta i eseista Waldo Emerson (1803-1882 r.) powiedział kiedyś: "Słowa mogą ranić, a także krwawić, ponieważ są żywe. Mogą kogoś zniszczyć lub zniechęcić. Dlatego należy ich używać ostrożnie, zwłaszcza gdy mówi się je dzieciom".
Dzieci nie filtrują. Nie mają dojrzałych mechanizmów obronnych. Kiedy coś mówi im mama albo tata – traktują to jak prawdę absolutną. Więc jeżeli słyszą "jesteś leniwy", "jesteś niegrzeczny", "jesteś problemowy", "taki już jesteś" – to nie myślą "ale mama
była zmęczona, miała gorszy dzień". Myślą: "Skoro to mówi mama, to tak musi być. Taki jestem".
A potem rosną. Z tym przekonaniem. Z tą łatką. I choćby jeżeli miną lata, a one się zmienią, zaczną się starać, uczyć, rozwijać – gdzieś w środku i tak czują się "tym leniwym dzieckiem", które "zawsze takie było".
Zamiast etykietowania, dajmy dziecku możliwość, żeby się rozwijało. Każdy z nas czasem
zachowuje się źle. Dorosły też potrafi być niemiły, impulsywny, leniwy, egoistyczny. Ale nikt nie chce być tak oceniany jednym zdaniem na całe życie. Dlaczego więc robimy to dzieciom?
Zamiast powiedzieć: "Taki jesteś", można powiedzieć:
"Wiem, iż potrafisz lepiej".
"To zachowanie było trudne, ale jesteś w stanie to zmienić".
"Rozumiem, iż coś cię zdenerwowało. Porozmawiajmy o tym".
To są słowa, które nie zamykają, tylko otwierają. Nie rujnują, tylko budują. Nie zawstydzają, tylko pokazują zaufanie. W moim odczuciu to jedna z największych odpowiedzialności rodzica – uważność na słowa. Nie chodzi o to, by nigdy się nie zdenerwować. Nie chodzi o to, by być idealnym. Ale chodzi o to, by rozumieć, iż dzieci słyszą więcej, niż myślisz. I zapamiętują mocniej, niż byśmy chcieli. I w tym procesie
dziecko najbardziej potrzebuje twojej wiary. Nie etykiety.