Nie jesteś mi nikim, więc nie muszę cię słuchać!” – rzekła córka męża

twojacena.pl 1 miesiąc temu

„Ty dla mnie nikim nie jesteś i nie muszę cię słuchać!” – znowu cisnęła mi to w twarz córka mojego męża.

Pięć lat temu, jako Olga, wyszłam za mąż za Jacka. Od tamtej pory moje życie w małym miasteczku pod Poznaniem zamieniło się w nieustanną walkę o spokój w domu. Jacek ma córkę z pierwszego małżeństwa, czternastoletnią Kingę, którą często odwiedza i wspiera finansowo. Nigdy nie miałam nic przeciwko ich kontaktom – wręcz przeciwnie, z jego byłą żoną, Magdą, łączy nas wręcz przyjazna relacja. Ale Kinga, ze swoim nastoletnim buntem, stała się dla mnie prawdziwą próbą cierpliwości, a jej słowa „ty mi nikim nie jesteś” bolą jak nóż w serce za każdym razem, gdy je słyszę.

Magda to rozsądna kobieta. jeżeli chce, żeby Kinga u nas zamieszkała, zawsze dzwoni wcześniej i pyta, czy to dla nas w porządku. Czasem po prostu gadamy przez telefon jak stare kumpele. Nie ma do Jacka żalu – po rozwodzie zostawił jej kupione wspólnie mieszkanie, a swoją część przepisał na Kingę. My z Jackiem i naszym dwuletnim synkiem, Kubusiem, mieszkamy w mojej dwupokojowej kawalerce. Jacek utrzymuje rodzinę, a ja jestem na urlopie macierzyńskim, zajmując się malcem. Ale od kiedy Kinga zaczęło częściej gościć u nas, w domu zapanował chaos, z którym już nie daję rady.

Ostatnio Kinga wpadła w typowy nastoletni kryzys. Magda wyszła za mąż ponownie, a jej nowy mąż, Marek, wprowadził się do nich. Z początku Kinga była zachwycona, ale gwałtownie zaczęła się buntować. Gdy Marek prosił ją, żeby sprzątnęła po sobie, odpowiadała: „Nie jesteś moim ojcem, nie rozkazuj mi!”. Choć Marek starał się być wyrozumiały, kupował prezenty i wykazywał cierpliwość, Kinga go odrzucała. Stała się nie do opanowania – naczynia zostawiała brudne, śmieci nie wynosiła, na każde polecenie reagowała opryskliwie. W końcu rzuciła Markowi: „To mama ma tu decydujący głos, ty tu nikim nie jesteś!”. Jacek, gdy się o tym dowiedział, wpadł we wściekłość – w końcu to ich wspólne mieszkanie przynosi im dodatkowe pieniądze z wynajmu. Magda skarciła Kingę, a ta, zalana łzami, zadzwoniła do ojca, błagając, żeby zabrał ją do nas.

Nie protestowałam. Kubuś śpi w naszym pokoju, a w salonie mamy rozkładaną kanapę na takie okazje. Zadzwoniłam do Magdy, żeby upewnić się, co o tym myśli. Zgodziła się, ale uprzedziła: „Jeśli Kinga znowu zacznie się stawiać, od razu daj znać”. Kinga przyjechała przygnębiona, ale gwałtownie się rozgościła i zaczęła robić, co jej się żywnie podoba. Ignorowała moje prośby, obrażała się przy każdym słowie krytyki. Naczynia zostawiała w zlewie, łóżka nie ścieliła, ubrania walały się po całym pokoju, a ona godzinami gadała przez telefon z koleżankami. Czułam, jak we mnie kipi złość, ale starałam się powstrzymywać – przez wzgląd na Jacka.

W końcu nie wytrzymałam i poprosiłam męża, żeby porozmawiał z córką. „Ona mnie w ogóle nie traktuje poważnie” – powiedziałam. Jacek próbował, ale Kinga tylko machnęła ręką. Gdy znów poprosiłam ją, żeby sprzątnęła po kolacji, wybuchnęła: „Ty mi nikim nie jesteś i nie muszę cię słuchać!”. Serce ścisnęło mi się z bólu. Ledwo powstrzymałam łzy i odparłam: „Jestem żoną twojego ojca i to ja decyduję, kto tu mieszka. Jesteś tu tylko dlatego, iż ci na to pozwoliłam. Nie odzywaj się do mnie w ten sposób!”. Kinga wypadła z kuchni, trzasnąwszy drzwiami. Nic się nie zmieniło – dalej zachowywała się, jakbym była przezroczysta.

Poradziłam się Jacka i zadzwoniłam do Magdy. „Myślałam, iż chociaż ojca posłucha” – westchnęła Magda. „Przywieźcie ją z powrotem. Macie już ręce pełne roboty z Kubą”. Jacek oznajmił Kindze, iż odwozi ją do matki. Dziewczyna w milczeniu spakowała rzeczy, po czym rzuciła się do telefonu, dzwoniąc do babci z płaczliwymi opowieściami, iż „wszyscy ją odtrącają”. Ale teściowa, Barbara, nie dała się nabrać. Jak później opowiedziała Magda, Kinga liczyła, iż babcia weźmie ją pod swoje skrzydła, ale ta akurat ostatnio zadbała o swoje życie uczuciowe i nie miała ochoty bawić się w nianię. Teraz Kinga ma szlaban – obowiązki domowe wykazuje zgodnie z harmonogramem.

Magda mnie rozumie i trzymamy wspólnie front. Ale teściowa tylko dolewa oliwy do ognia. „Biedna Kinga! Wszyscy ją porzucili! Tata ma nową żonę, mama nowego męża, nikt nie dba o dziecko!” – zawodziała. Nie wytrzymałam: „No tak, zwłaszcza babci, która wolała randki od wnuczki”. Barbara rzuciła słuchawką, ale co mi tam. Ważne, iż Jacek i Magda stoją po mojej stronie. Kinga choćby zadzwoniła wczoraj, przeprosiła, obiecała poprawę. Ale ból po jej słowach nie mija. Starałam się być dla niej jak matka, traktowałam jak własną, a ona wciąż mnie odtrąca. Serce mi pęka – chcę spokoju w rodzinie, ale nie wiem, jak do niej dotrzeć. jeżeli znowu rzuci mi w twarz „ty mi nikim nie jesteś”, nie jestem pewna, czy uda mi się zachować zimną krew…

Idź do oryginalnego materiału