Nie jesteś mi nikim, więc nie muszę cię słuchać!” – znowu rzuciła żona mojego ojca.

polregion.pl 11 godzin temu

„Ty dla mnie nikim nie jesteś i nie muszę cię słuchać!” — znowu rzuciła mi córka męża.

Pięć lat temu wyszłam za mąż za Marka i od tamtej pory moje życie w małym miasteczku pod Krakowem zamieniło się w nieustanną walkę o spokój w rodzinie. Marek ma córkę z pierwszego małżeństwa, czternastoletnią Oliwię, którą często odwiedza i wspiera finansowo. Nigdy nie sprzeciwiałam się ich relacji — wręcz przeciwnie, z jego byłą żoną, Kasią, udało nam się nawiązać ciepłą, niemal przyjacielską więź. Ale Oliwia, z całym swoim nastoletnim buntem, stała się dla mnie prawdziwym wyzwaniem, a jej słowa „ty dla mnie nikim nie jesteś” bolą jak nóż za każdym razem, gdy je słyszę.

Kasia to rozsądna kobieta. jeżeli chce, by Oliwia u nas zamieszkała, zawsze dzwoni wcześniej i pyta, czy to dla nas odpowiedni moment. Czasem po prostu rozmawiamy przez telefon jak dobre znajome. Nie ma do Marka urazy — po rozwodzie zostawił jej mieszkanie kupione w czasie małżeństwa, a swoją część przepisał na Oliwię. Ja z Markiem i naszym dwuletnim synkiem, Kacprem, żyjemy w moim dwupokojowym mieszkaniu. Marek utrzymuje rodzinę, a ja jestem na urlopie macierzyńskim, poświęcając się maluchowi. Ale od kiedy Oliwia zaczęła częściej bywać u nas, w domu zapanował chaos, którego już nie mogę znieść.

Ostatnio Oliwia zaczęła mieć typowe nastoletnie problemy. Kasia wyszła ponownie za mąż, a jej nowy mąż, Tomek, wprowadził się do nich. Na początku Oliwia się cieszyła, ale gwałtownie zaczęła się buntować. Gdy Tomek prosił, żeby po sobie posprzątała, odgryzała się: „Nie jesteś moim ojcem, nie rozkazuj mi!” Choć Tomek starał się nawiązać z nią kontakt, kupował prezenty, był cierpliwy, Oliwia go odrzucała. Stała się nie do opanowania — brudne naczynia zostawiała w zlewie, śmieci nie wyrzucała, na każdą prośbę reagowała opryskliwie. Podczas kolejnej kłótni rzuciła Tomkowi: „To jest mieszkanie mamy, ty tu nic nie znaczyś!” Marek, gdy się o tym dowiedział, wpadł w furię — przecież wynajmują jego mieszkanie, a z tych pieniędzy utrzymują całą rodzinę. Kasia skarciła Oliwię, a ta, zalana łzami, zadzwoniła do ojca, błagając, żeby zabrał ją do nas.

Nie protestowałam. Kacper śpi w naszym pokoju, a w salonie jest rozkładana sofa na takie okazje. Zadzwoniłam do Kasi, żeby upewnić się, co o tym myśli. Zgodziła się, ale ostrzegła: „Jeśli Oliwia nie będzie cię słuchać, od razu daj mi znać”. Oliwia przyjechała przybita, ale gwałtownie się rozgościła i zaczęła żyć, jak jej się podoba. Ignorowała moje prośby, obrażała się przy każdym słowie krytyki. Naczynia zostawiała brudne, łóżka nie ścieliła, ubrania rozrzucała po całym pokoju, a sama całe dni spędzała na rozmowach z koleżankami przez telefon. Czułam, jak w środku narasta we mnie złość, ale starałam się panować nad sobą przez wzgląd na Marka.

W końcu nie wytrzymałam i poprosiłam męża, żeby porozmawiał z córką. „Ona mnie nie traktuje poważnie” — powiedziałam. Marek próbował, ale Oliwia tylko machnęła ręką. Gdy ponownie poprosiłam ją, żeby posprzątała po obiedzie, wybuchnęła: „Ty dla mnie nikim nie jesteś i nie muszę cię słuchać!” Serce ścisnęło mi się z bólu. Ledwo powstrzymałam łzy i odparłam: „Jestem żoną twojego ojca i gospodynią tego domu. Jesteś tu tylko dlatego, iż ci na to pozwoliłam. Nie waż się tak do mnie mówić!” Oliwia wybiegła z kuchni, trzasnąwszy drzwiami. Nic się nie zmieniło — dalej zachowywała się, jakbym była powietrzem.

Poradziłam się Marka i zadzwoniłam do Kasi. „Myślałam, iż choć ojca posłucha” — westchnęła Kasia. „Przywieźcie ją z powrotem. Macie i tak ręce pełne roboty z Kacprem”. Marek oznajmił Oliwi, iż wraca do matki. W milczeniu spakowała swoje rzeczy, a potem rzuciła się do telefonu, dzwoniąc do babci i skarżąc się, iż „wszyscy ją odpychają”. Ale teściowa, Halina Stanisławowa, nie stanęła po jej stronie. Jak opowiedziała mi Kasia, Oliwia liczyła, iż babcia zabierze ją do siebie, ale ta niedawno ułożyła sobie życie i nie zamierzała zajmować się wnuczką. Teraz Oliwia ma zakaz — wykonuje domowe obowiązki według ściśle ustalonego planu.

Kasia mnie rozumie i stoimy po tej samej stronie. Ale teściowa tylko dolewa oliwy do ognia. „Biedna Oliwka! Wszyscy ją zostawili! U taty nowa żona, u mamy nowy mąż, nikt nie ma czasu dla dziecka!” — lamentowała. Nie wytrzymałam: „Oczywiście, szczególnie babcia, której życie prywatne jest ważniejsze od wnuczki”. Halina Stanisławowa rzuciła słuchawką, ale już mi to nie przeszkadza. Najważniejsze, iż Marek i Kasia mnie wspierają. choćby Oliwia zadzwoniła wczoraj, przeprosiła, obiecała, iż się poprawi. Ale ból po jej słowach nie mija. Starałam się być dla niej jak matka, traktowałam ją jak własną córkę, a ona raz za razem mnie odtrąca. Serce mi pęka — chcę spokoju w rodzinie, ale nie wiem, jak dotrzeć do Oliwii. jeżeli znowu rzuci mi w twarz „ty dla mnie nikim nie jesteś”, nie jestem pewna, czy uda mi się zapanować nad emocjami.

Idź do oryginalnego materiału