Niewdzięczna synowa krzyczy i obraża, a syn milczy, zasłaniając się jej ciążą.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Moje życie w małym miasteczku pod Lublinem zamieniło się w koszmar od kiedy synowa, Kinga, zaszła w ciążę. Nasze relacje nigdy nie były ciepłe, ale przed ciążą znosiłem jej chamstwo, licząc na spokój w rodzinie. Teraz jednak przekroczyła wszelkie granice: wyzywa mnie i żonę, krzyczy, poniża, a nasz syn, Kamil, stoi obok i milczy, tłumacząc ją „stanem błogosławionym”. Jej wulgarność rozdziera mi serce, a bierność syna boli najbardziej.

Ja i moja żona, Marek, od początku wiedzieliśmy, iż Kinga to nie skarb. Arogancka, niekulturalna, od pierwszego dnia patrzyła na nas z wyższością. Ale przez jakiś czas się powstrzymywała, nie przekraczając pewnej linii. Nie jesteśmy z wyższych sfer, ale mamy wychowanie i ignorowaliśmy jej złośliwości. Wszystko się zmieniło, gdy zaszła w ciążę. Jakby ktoś zerwał z niej maskę: stała się nie do zniesienia, a jej agresja – jeszcze bardziej toksyczna. Wrzeszczy na nas, obraża, a Kamil tylko rozkłada ręce: „Ona jest w ciąży, trzeba ją oszczędzać”. Duszę się z bezsilności, ale on tego nie widzi.

Przykład? Moje urodziny w zeszłym roku. Żona przygotowała stół, gotowała cały dzień, chciała, by goście byli zadowoleni. Kindze nie spodobała się jedna z sałatek. Kulturalny człowiek by przemilczał, ale ona wstała i rzuciła: „To najgorsza sałatka, jaką jadłam w życiu! Paskudztwo, więcej tego nie rób!” Zamarłem. Goście wymieniali spojrzenia, było mi wstyd i przykro. Nie odezwałem się, ale w środku kłaszczało mi się. Kamil próbował ją uciszyć, ale Kinga kontynuowała: „Mam prawo powiedzieć, iż to obrzydliwe!” Goście, przy okazji, zjedli wszystko do ostatniego okruszka – tylko jej „nie smakowało”. Jej słowa były jak policzek, ale syn choćby nie próbował nas bronić.

Ich ślub to osobna historia, którą do dziś wspominam z drżeniem. Kinga upiła się, mówiła głupoty, a potem zaczęła się bić z siostrą o jakieś bzdury. Goście byli w szoku, ledwo je rozdzielili. Jej rodzice siedzieli spokojnie, jakby to była norma. Wtedy zrozumiałem, iż jej chamstwo to nie przypadek, ale część jej natury. Ale choćby to mnie nie przygotowało na to, co zaczęło się z ciążą. Pod pretekstem „hormonów” stała się tyranem. Każde słowo, każda prośba wywołuje u niej furię, a my z żoną jesteśmy celem jej obelg.

Gdy na USG powiedziano, iż urodzi chłopca, postanowiliśmy sprawić im prezent – kupiliśmy zestaw niebieskich śpioszków. Przyszliśmy w gości, wręczyliśmy z uśmiechem, a w odpowiedzi usłyszeliśmy wrzask: „O co wam chodzi?! To zła wróżba, nie wolno kupować przed narodzinami!” Kinga krzyczała, nazywając nas zabobonnymi głupcami, a Kamil stał ze spuszczonym wzrokiem, nie śmiąc jej uciszyć. Wyszliśmy, czując się upokorzeni. Nie mogłem uwierzyć, iż mój syn pozwala tak traktować rodziców.

Ostatnio nasza córka, Weronika, zaprosiła wszystkich do restauracji na swoje urodziny. Ucieszyliśmy się, licząc na miły wieczór. Kinga pojawiła się na szpilkach, mimo zaawansowanej ciąży. Delikatnie zauważyłem: „Może lepiej założyć coź wygodniejszego? To niebezpieczne dla ciebie i dziecka.” I wtedy zaczęło się piekło. Wrzasnęła: „Marzy wam się, żebym się przewróciła i skrzywdziła dziecko! Śnicie o tym, żebym połamała nogi!” Jej oskarżenia były potworne. Marek próbował mnie bronić, poprosił, by uważała na słowa, ale Kinga wpadła w jeszcze większą wściekłość, nazwała nas „starIch słowa były jak nóż w serce, ale najgorsze było to, iż Kamil, zamiast ją powstrzymać, tylko westchnął i wyszedł za nią, zostawiając nas samych z bólem i upokorzeniem.

Idź do oryginalnego materiału