Sytuacja nie do pozazdroszczenia
"Pół roku temu wynajęłam lokal, w którym planowałam zorganizować swojemu synowi przyjęcie z okazji Komunii Świętej. Miał to być dzień pełen radości, bliskości rodziny i przyjaciół. Zaczęliśmy zapraszać gości, którzy potwierdzali przybycie. Byłam pewna, iż wszystko jest na dobrej drodze.
Niestety, trzy tygodnie przed uroczystością, kiedy chciałam dopiąć ostatnie szczegóły, spotkała mnie przykra niespodzianka. Okazało się, iż nie ma żadnej rezerwacji na moje nazwisko. W końcu usłyszałam, iż chyba doszło do jakiegoś nieporozumienia. A ja głupia nie podpisałam wcześniej umowy, dlaczego tego nie dopilnowałam? Sama nie wiem.
Byłam zszokowana i kompletnie załamana. Wiedziałam, iż nie mam już dużo czasu, a muszę działać szybko. Zadzwoniłam do wszystkich zaproszonych gości, przepraszałam i wyjaśniałam sytuację, co dla mnie, jako organizatorki i matki, było ogromnym upokorzeniem. Przez kolejne dni szukałam na gwałt innego miejsca, ale termin był już bardzo bliski i większość restauracji była zajęta.
W efekcie musiałam zorganizować przyjęcie we własnym domu. To, co miało być pięknym, dopracowanym wydarzeniem w eleganckim lokalu, zamieniło się w improwizowany, chaotyczny dzień pełen stresu.
Dla mnie to był wstyd na skalę światową. Czułam się tak, jakbym zawiodła nie tylko siebie, ale przede wszystkim moje dziecko i wszystkich bliskich. Ten stres i rozczarowanie na długo pozostaną w mojej pamięci.
Piszę, by was ostrzec. Pilnujcie umów, potwierdzeń i formalności. Chcę też uświadomić lokalom gastronomicznym, iż takie sytuacje to nie tylko strata dla klienta, ale też wielkie naruszenie zaufania. Mam nadzieję, iż moja historia pomoże komuś uniknąć podobnego problemu, bo każdy rodzic zasługuje na to, by ten jedyny dzień był naprawdę wyjątkowy".