– Nigdy nie miałam tłumów adoratorów. Marek był jedynym, z którym stworzyłam coś poważnego. Nie miałam wielkiego wyboru – więc wyszłam za niego za mąż – opowiada 37-letnia Kinga z Torunia.
Marzenie o miłości i rodzinie
W życiu uczuciowym Kingi od zawsze panowała cisza. Wszystkie jej koleżanki już dawno miały rodziny, dzieci, a ona wciąż słyszała pytania i komentarze: „Dlaczego jeszcze nikogo nie masz?”
Czy to była jej wina?
Pragnęła miłości. Pragnęła obecności, bliskości, oparcia. Chciała wreszcie poczuć, iż nie jest sama.
A przecież miała wiele do zaoferowania: była atrakcyjna, pracowita, samodzielna, z dobrą pozycją zawodową i zadbaną sylwetką. Próbowała choćby szczęścia na portalach randkowych – bez skutku.
Aż pojawił się Marek
Był jak promień słońca po długiej zimie. Starszy, dojrzały, doświadczony. Miał już dwoje dzieci z poprzedniego związku, ale – jak się gwałtownie okazało – nie utrzymywał z nimi kontaktu. Płacił tylko alimenty.
Przed ślubem powiedział Kindze wprost:
– Nie chcę już więcej dzieci. Nigdy.
Kinga… przemilczała, iż bierze z nim ślub właśnie po to, by mieć rodzinę. Wierzyła, iż z czasem go przekona.
„Nie wyrzuci mnie, jeżeli zajdę w ciążę… Przecież to będzie nasze dziecko” – myślała.
Ciąża, która wszystko zmieniła
Kiedy Marek dowiedział się, iż jego żona jest w ciąży, był wściekły.
Prosił, błagał o aborcję. Kinga odmówiła.
Musiał pogodzić się z sytuacją. Ale nie stał się ojcem z powołania. choćby po narodzinach córeczki nie okazywał jej uczuć.
Kinga się nie przejmowała – córka była dla niej wszystkim.
Związek z Markiem całkowicie się rozpadł. Każdą chwilę poświęcała dziecku.
Druga ciąża – i rozwód
Po dwóch latach Kinga znów była w ciąży.
I znów – zero wsparcia. Tym razem Marek złożył pozew o rozwód.
Odchodząc, nie obejrzał się za siebie.
A Kinga? Była szczęśliwa, iż będzie miała dwójkę dzieci.
„Nie chciał dzieci? A czemu je robił?”
– Koleżanki mówią, iż nie powinnam domagać się alimentów, bo on przecież nie chciał dzieci – opowiada Kinga.
– Ale przepraszam bardzo – czy nie wiedział, jak dzieci powstają?
To tak samo jego dzieci, jak moje. I tak samo musi ponosić za nie odpowiedzialność – przynajmniej finansową.
A Ty – po czyjej jesteś stronie?
Czy Kinga postąpiła słusznie?
Czy miała prawo świadomie złamać ustalenia z mężem, by spełnić swoje marzenie o macierzyństwie?
A może to Marek ucieka od odpowiedzialności, której sam się podjął?
Miłość. Manipulacja. Marzenia.
Czy zawsze da się je oddzielić?