"Ale to tylko spokojna bajka..."
Wieczór, dziecko umyte w piżamce, kolacja zjedzona (lub mleko wypite) Jeszcze tylko "coś spokojnego" przed snem – bajka na YouTubie, kołysanka z animacją, może opowieść na dobranoc w aplikacji.
Włączasz, myśląc: "To je wyciszy". Przecież tak było zawsze – my też oglądaliśmy "Wieczorynkę" przed snem i nikt nie robił z tego afery. Problem w tym, iż dziś dzieci nie oglądają dobranocek na kineskopowym telewizorze, tylko na telefonach i tabletach, których ekrany trzymane przed samą buzią, emitują niebieskie światło.
I to właśnie ono może zafundować im noc pełną wybudzeń, a następnego dnia – obniżony nastrój. Piszę to jako mama. Sama nie raz włączałam dzieciom bajkę, żeby poleżały na kanapie i odpoczęły.
Zmęczona całym dniem, bez siły na długie usypianie, taka wieczorna bajka była moim ratunkiem. Ale im więcej wiem, tym mocniej widzę, iż taka wygoda może mieć swoją cenę – i to nie tylko w postaci trudniejszego zasypiania.
Ekran przed snem? To może rozregulować sen i emocje
Nowe badania, na które powołuje się portal Mother.ly, pokazują, iż oglądanie bajek (nawet tych spokojnych) przed snem może poważnie zaburzać jakość snu dziecka. W jednym z największych amerykańskich badań rozwoju mózgu (ABCD) naukowcy zaobserwowali, iż dzieci, które regularnie korzystały z ekranów wieczorem, spały krócej – i nie były to różnice kosmetyczne.
Sen tych dzieci był przerywany, a ich mózgi gorzej radziły sobie z regulacją emocji. Badacze zauważyli zmiany w tzw. istocie białej mózgu, która działa jak pewnego rodzaju system połączeń między różnymi jego częściami. Im mniej snu, tym gorzej te połączenia działały – a efektem były trudności w radzeniu sobie z emocjami i skłonność do smutku czy drażliwości.
Często uspokajamy się myślą, iż bajka jest spokojna, iż dziecko i tak leży, a dzięki YouTube’owi nie musimy czytać po raz setny "Kici Koci". Ale ekran to nie tylko obraz i dźwięk. To konkretne światło, które oszukuje mózg, iż jest dzień. A skoro jest dzień – to nie czas na produkcję melatoniny, czyli hormonu snu.
Dziecko nie tylko trudniej zasypia, ale śpi płycej, częściej się budzi, ma więcej koszmarów. A rano? Budzi się marudne, rozbite i znowu sięgamy po ekran, żeby "rozruszać" tego ospałego malucha.
Co zamiast wieczornych ekranów?
To nie znaczy, iż trzeba całkiem zrezygnować z bajek (choć w przypadku małych dzieci do 2. roku życia ekrany w ogóle są zakazane) – chodzi o czas, kiedy dzieci je oglądają. Eksperci radzą, by minimum godzinę przed snem całkowicie odłączyć pociechy od ekranów. W tym czasie lepiej sprawdzi się:
czytanie książki (nawet po raz setny tej samej),
wspólne opowiadanie historii,
cicha muzyka w tle (bez obrazu!),
masaż pleców, głaskanie, kołysanki śpiewane przez rodzica,
rozmowa o minionym dniu ("co było dziś fajnego?").
Ważne, by ten czas był spokojny i przewidywalny. Rutyna daje poczucie bezpieczeństwa – a to klucz do spokojnego snu.
A co, jeżeli dziecko już się przyzwyczaiło?
Nie martw się – wiele dzieci (i dorosłych!) ma ten nawyk. Najważniejsze to nie robić rewolucji z dnia na dzień. Można stopniowo skracać czas wieczornego ekranu i przesuwać go na wcześniejsze godziny.
Bajka o 18:00? Czemu nie. Ale o 20:30 – to już może być prosta droga do problemów ze snem. Warto też pamiętać, iż dzieci uczą się przez obserwację. jeżeli sami zasypiamy z telefonem w ręce, trudno oczekiwać, iż dziecko nie będzie chciało robić tego samego.
Warto więc wieczorem odłożyć też swój telefon. To dobry czas na wyciszenie, spokój i bycie razem – bez ekranów między wami.
Źródło: mother.ly, jamanetwork.com, abcdstudy.org,