Syn rozpłakał się, gdy odpakował komunijny prezent. Ciotka wyszła, trzaskając drzwiami

mamadu.pl 5 godzin temu
"Mój syn miał w niedzielę komunię. Wszystko było pięknie zaplanowane, aż do momentu, gdy otworzył jeden z prezentów i wybuchł płaczem. Ciotka wpadła w osłupienie, gdy usłyszała, co powiedział". Przeczytajcie list od naszej czytelniczki Agaty.


To miał być wyjątkowy dzień


"Niedziela miała być dniem pełnym wzruszeń i rodzinnego ciepła. Mój syn, Mateusz, długo czekał na swoją Pierwszą Komunię. Były przygotowania, garnitur, próby w kościele, rodzinne zdjęcia, a potem – prezenty. I jak to bywa w dzisiejszych czasach, dzieci bardziej niż duchowego przeżycia wyczekują właśnie tych upominków. Miałam nadzieję, iż mimo wszystko znajdziemy w tym dniu jakiś złoty środek – trochę sacrum, trochę euforii dziecka.

Wśród prezentów były zegarki, koperty, choćby smartwatch. Ale jeden z nich był zapakowany wyjątkowo elegancko – twarde pudełko, złota wstążka. Mateusz otworzył je z błyskiem w oku, spodziewając się… no właśnie, nie wiem czego. Może dolarów? Może najnowszego iPhone'a? Ale w środku była Biblia. Piękna, zdobiona, z dedykacją. Od ciotki Ewy, tej z Ameryki, która przyjeżdża raz na kilka lat i zawsze obdarowuje hojnie...

Nie gryzł się w język...

Mateusz spojrzał na książkę i… rozpłakał się. Prawdziwymi łzami rozczarowania.

'Wszyscy dostają iPhone'y, a ja mam czytać o Jezusie?' – wypalił przy całej rodzinie.

Nie zdążyłam zareagować. Widziałam, jak ciotce opadają ręce. Była naprawdę poruszona, a może choćby zraniona. Próbowała coś tłumaczyć o wartościach, o duchowym przesłaniu, ale nikt jej nie słuchał, więc wyszła z hukiem. Mój syn siedział z nosem spuszczonym na kwintę i już nie miał ochoty rozpakowywać reszty prezentów.

Nie wiem, czy byłam bardziej zła na syna, czy zawstydzona całą sytuacją. Czy to ja popełniłam błąd, nie ucząc go pokory? Czy to świat tak się zmienił, iż dzieci patrzą na wszystko przez pryzmat pieniędzy i elektroniki? Przez cały wieczór biłam się z myślami. Tłumaczyłam mu, iż Biblia to wyjątkowy dar. Że nie wszystko mierzy się dolarem. Ale on tylko wzruszał ramionami.

Ciotka już się nie odezwała


Ciotka do końca wieczoru siedziała cicho. Wyszła wcześniej, niż planowała. Nie pożegnała się choćby serdecznie. Boję się, iż poczuła się odrzucona – nie tylko przez dziecko, ale i przez nas wszystkich. A ja? Ja też poczułam się, jakbym dostała lekcję. Tylko nie wiem jeszcze, czego mnie nauczyła".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału