Dług do spłacenia
"'Mamo, musisz mi dać 80 zł, bo pożyczyłem od chłopaków' – powiedział.
Nie. Nie muszę.
Dałam mu pieniądze przed wyjazdem – rozsądną, nie za dużą, nie za małą kwotę. Starczyło na lody, pamiątkę, coś do picia i ewentualnie jak mu mówiłam – na jakąś 'małą zachciankę'. Ale oczywiście, jak to bywa, mój kochany synek postanowił zostać królem zakupów. Wydał pieniądze na głupoty, jakby miał własną kartę kredytową bez limitu. A gdy się skończyły – 'spoko, chłopaki pożyczą'. No i pożyczyli. A on wraca do domu i uważa, iż ja teraz mam obowiązek te długi spłacić.
Otóż nie, synku. Za głupotę się płaci. I najlepiej, żeby zapłacił za nią ten, kto jej dokonał.
Wiem, iż to może brzmieć ostro. Ale ja nie chcę wychować dziecka, które myśli, iż pieniądze 'się znajdą', iż można pożyczać bez odpowiedzialności, iż jak coś przeskrobie, to mama wszystko załatwi. Bo życie tak nie działa. A szkoła życia zaczyna się właśnie w takich momentach – kiedy trzeba oddać koledze 80 zł, zamiast kupić nową grę w przyszłym miesiącu.
Nie chodzi o te pieniądze. Chodzi o zasadę. O to, iż trzeba uczyć dzieci myślenia i planowania, a nie tylko dawania i ratowania ich z każdej lekkomyślnej decyzji. Dla mnie ta wycieczka była ważniejsza, niż się spodziewałam – bo pokazała, iż mój syn jeszcze nie do końca rozumie, co znaczy wartość pieniądza. Ale jeżeli teraz nie zrozumie – to kiedy?
Dlatego nie, nie oddam mu tych pieniędzy. Ma je oddać z własnego kieszonkowego. Ma przeprosić kolegów. I ma się nauczyć, iż jeżeli kupujesz breloczki, magnesy, miecz i jeszcze jakieś pocztówki, to rachunek przychodzi prędzej czy później".