Miało być wzruszająco, a wyszło traumatycznie...
"Jestem mamą 10-letniej dziewczynki, uczennicy trzeciej klasy szkoły podstawowej. Moja córka bardzo lubi czytać, dlatego kiedy zobaczyła na liście lektur książkę 'O psie, który jeździł koleją' Romana Pisarskiego, była zachwycona. Nina uwielbia psy, sama ma swojego ukochanego kundelka Niko, więc pomyślałam: idealna książka. W końcu to klasyka, napisana w latach 60., czytana przez kolejne pokolenia dzieci, prawda?
Książka opowiada o Lampo – niezwykłym psie, który samotnie podróżuje pociągami po całych Włoszech. Zwierzak towarzyszy ludziom, zaprzyjaźnia się z pracownikami kolei, przeżywa różne przygody. Wydaje się, iż to piękna opowieść o lojalności i przywiązaniu. Tyle że... wszystko niestety kończy się dramatycznie. Lampo ginie pod kołami pociągu. I właśnie ten drastyczny fragment na długo zapisał się w głowie mojego dziecka...
"Czy nasz pies też może zginąć pod pociągiem?"
Po przeczytaniu książki moja córka była kompletnie rozbita. Płakała. Zaczęła dopytywać, czy nasz pies też może zginąć tak samo. Czy też umrze. Czy jak kiedyś wyjdzie sam na spacer, to czy też go coś potrąci. Przez kilka kolejnych dni Nina budziła się w nocy i sprawdzała, czy pies śpi spokojnie w swoim legowisku. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie, tak przejętej i przestraszonej.
Widziałam, iż coś w niej naprawdę pękło. Kiedy próbowałam jej tłumaczyć, iż to tylko książka, odpowiadała: 'Ale przecież to się mogło wydarzyć naprawdę!'.
Czy dzieci są gotowe na taką historię?
Zaczęłam się zastanawiać, czy taka książka naprawdę powinna trafić w ręce dzieci w tym wieku. Bo przecież nie każde dziecko potrafi sobie poradzić z historią o stracie. Nie każde umie zrozumieć, iż śmierć ukochanego psa pod kołami pociągu, to nie tylko 'fikcja literacka'. A już na pewno nie wszystkie dzieci potrafią same sobie to emocjonalnie 'poukładać'.
Warto też zadać sobie pytanie, czy nauczyciele są gotowi, żeby po takiej lekturze rozmawiać z dziećmi o śmierci, lęku, stracie? Oraz czy rodzice są gotowi udźwignąć te pytania? A może po prostu zakłada się, iż to tylko taki 'smutny moment w książce', który dzieci 'jakoś przejdą'? Moim zdaniem – to bardzo naiwne podejście.
Czas zrewidować kanon lektur
Nie twierdzę, iż dzieci nie powinny czytać poruszających książek. Ale jest różnica między wzruszeniem a przerażeniem. Ta książka zostawiła w moim dziecku lęk, który trwał wiele dni. Złamała Ninie serce. I wcale nie była to żadna 'edukacyjna lekcja o życiu', tylko prawdziwa emocjonalna trauma.
Uważam, iż "O psie, który jeździł koleją", nie powinno być obowiązkową lekturą w klasach 3. Może starsze dzieci poradziłyby sobie z tą historią lepiej. Ale dla 10-latków to zdecydowanie za wcześnie".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).