Teściowa dręczy mnie porównaniami do swojej córki, a teraz sięgnęła po wnuki!
Jestem Katarzyna, żoną Jakuba już osiem lat i przez cały ten czas żyję w stanie wojny z teściową, Bronisławą Janową. Cokolwiek zrobię, zawsze jest źle, a jej córka, Agnieszka — to samo wzorowe zachowanie. Na początku znosiłam to cierpliwie, ale teraz przekroczyła wszelkie granice: zaczęła porównywać nasze dzieci. Moja cierpliwość się skończyła i nie zamierzam milczeć, kiedy chodzi o mojego syna!
Wzięliśmy ślub zaraz po studiach. Mieszkaliśmy w małym miasteczku pod Poznaniem, pieniędzy brakowało, ale do teściowej się wprowadzać nie chciałam. Bronisława Janowa od pierwszego dnia mnie nie znosiła. Jakub mnie uspokajał: „Mama tak traktuje wszystkie moje dziewczyny, uważa, iż nikt mnie nie jest wart”. To wcale nie pomagało. Tłoczyliśmy się w akademiku, potem wynajmowaliśmy mieszkanie, oszczędzaliśmy każdą złotówkę. Gdy teściowa dowiedziała się, iż płacimy za wynajem, urządziła awanturę: „Po co wyrzucać pieniądze? Moglibyście mieszkać u mnie, odłożyć na własne mieszkanie!” Przez cztery lata wypominała nam tę decyzję, jakbyśmy byli zbrodniarzami.
W tym czasie Agnieszka, siostra Jakuba, wyszła za mąż. Ona też nie chciała mieszkać z teściową i — o dziwo! — Bronisława Janowa pobłogosławiła ich na samodzielne życie! „Brawo, po co się pchać do teściowej” — mówiła. Jakub był w szoku. „Mamo, dlaczego my z Kasią jesteśmy źli, iż się wyprowadziliśmy, a Agnieszka z mężem są bohaterami?” — spytał. Odpowiedź teściowej dobiła mnie: „Tam teściowa taka, iż życia by im nie dała”. Ledwo powstrzymałam się, by nie krzyknąć: „A ty myślisz, iż mi dajesz?” To było jak policzek i zrozumiałam, iż dla niej zawsze będę gorsza od jej córki.
Agnieszka, przyznam, była w porządku, dogadywałyśmy się. Ale odziedziczyła po matce charakter: lubi pouczać i wiecznie jest czymś niezadowolona. Unikałam kłótni z Bronisławą Janową, ale ona zdawała się celowo prowokować. Musiała wyrzucić z siebie złość, inaczej nie mogła spać spokojnie. Gdy zaszłam w ciążę prawie w tym samym czasie co Agnieszka, teściowa pokazała, na co ją stać. „Agnieszka to rozsądna dziewczyna, rodzi młodo, a ty, Katarzyno, zmuszasz mojego syna do harówki” — powtarzała. Byłam na granicy: ciąża sama w sobie była wyczerpująca, a jej słowa ciążyły jak kamień. Na rodzinnych obiadach nakładała Agnieszce najlepsze kąski, mówiąc: „Jedz, musisz nabierać sił”. Mnie zaś obsypywała uwagami: „Za bardzo przytyłaś, zobaczysz, co powie lekarz”. Choć lekarze zapewniali, iż moja waga jest w normie. ZaciNie mogłam już dłużej tego znosić i postanowiłam, iż następnym razem, gdy teściowa skrytykuje mojego syna, stanę w jego obronie bez względu na konsekwencje.