Teściowa porównuje mnie z córką, a teraz wciąga w to wnuki!

twojacena.pl 1 miesiąc temu

Dzisiaj znów miałem dość. Te wszystkie porównania teściowej do jej córki, a teraz doszło do wnuków!

Jestem Witold, żonaty z Kasią od ośmiu lat, a przez cały ten czas toczyłem wojnę z teściową, Jadwigą. Cokolwiek zrobi Kasia, wszystko jest nie tak, a jej córka, Agnieszka, to samo złoto. Na początku znosiliśmy to cierpliwie, ale teraz przekroczyła granicę – zaczęła porównywać nasze dzieci. Moja cierpliwość pękła jak bańka mydlana i nie zamierzam milczeć, gdy chodzi o mojego syna!

Pobraliśmy się z Kasią zaraz po studiach. Mieszkaliśmy w małym miasteczku pod Poznaniem, ledwo wiązali koniec z końcem, ale do teściowej się nie pchaliśmy. Jadwiga od pierwszego dnia mnie nie znosiła. Kasia próbowała mnie pocieszać: „Mama tak ma do wszystkich moich chłopaków, uważa, iż nikt mnie nie jest wart”. To mało pomagało. Tłukliśmy się w akademiku, potem wynajęliśmy mieszkanie, oszczędzaliśmy każdy grosz. Gdy teściowa dowiedziała się, iż płacimy czynsz, wpadła w szał: „Po co wyrzucać pieniądze? Moglibyście mieszkać u mnie, odłożyć na własne!”. Przez cztery lata wypominała nam tę decyzję, jakbyśmy popełnili najgorszą zbrodnię.

W tym czasie Agnieszka, siostra Kasi, wyszła za mąż. Ona też nie chciała mieszkać z teściową i – o dziwo! – Jadwiga dała jej błogosławieństwo na samodzielność. „Mądrze, po co się męczyć ze świekrą” – mówiła. Kasia była w szoku. „Mamo, dlaczego my jesteśmy źli, iż wyprowadziliśmy się, a Agnieszka z mężem to bohaterowie?” – spytała. Odpowiedź teściowej dobiła mnie: „Tam świekra taka, iż by im życie zruóchnowała”. Ledwo się powstrzymałem, żeby nie krzyknąć: „A ty, myślisz, iż nam dajesz życie?”. To był policzek i zrozumiałem, iż dla niej zawsze będę gorszy od jej córki.

Agnieszka, swoją drogą, była w porządku, dogadywaliśmy się. Ale odziedziczyła po matce charakter – lubi pouczać i wiecznie jest czegoś niezadowolona. Unikałem kłótni z Jadwigą, ale ona jakby specjalnie prowokowała. Musiała wylać swoje niezadowolenie, inaczej nie mogła zasnąć. Gdy Kasia zaszła w ciążę niemal w tym samym czasie co Agnieszka, teściowa pokazała, na co ją stać. „Agnieszka młoda, zdrowa, rodzi w dobrym czasie, a ty, Kasia, zmuszasz moją córkę do harówki” – powtarzała. Byłem na krawędzi – sama ciąża wykańczała Kasię, a te słowa lały się jak żółć. Na rodzinnych obiadach teściowa nakładała Agnieszce najlepsze kąski, mówiąc: „Jedz, musisz mieć siłę”. Dla Kasi zostawały uwagi: „Za bardzo utyłaś, zobaczymy, co lekarz powie”. Choć lekarz zapewniał, iż wszystko w normie. Zgrzytaliśmy zębami, ale w końcu Kasia przestała jeździć do teściowej, tłumacząc się złym samopoczuciem.

Urodziliśmy z Agnieszką synów w odstępie tygodnia. Teściowa od razu ogłosiła, iż syn Agnieszki to żywy portret Kasi z dzieciństwa, a naszego Stasia choćby nie uznała za podobnego. Nie przejmowałem się tym, skupiony na tacierzyństwie. Ale gdy Jadwiga zaczęła porównywać wnuki, we mnie coś pękło. To już nie była krytyka pod naszym adresem – to dotyczyło mojego dziecka. Nie chcę, żeby Staś dorastał, czując się gorszy. Kasia twierdziła, iż przesadzam, ale widziałem, jak teściowa wynosi pod niebo wnuka Agnieszki, a naszego ledwo zauważa.

Gdy Staś skończył cztery lata, sprawy się pogorszyły. Teściowa nie dawała zaumantować: „Agnieszka ma dziecko już takie samodzielne, a ty, Kasia, choćby nie uczysz go podstaw”. Gdy zapisaliśmy Stasia do przedszkola, nazwała nas wyrodkami: „Pozbywacie się dziecka, żeby mieć święty spokój! A Agnieszka siedzi w domu i wychowuje”. Te słowa paliły jak ogień. choćby Kasia zaczęła widzieć, jak toksyczna jest jej matka. Milkłem, ale nie na długo. jeżeli Kasia nie postawi sprawy jasno, ja to zrobię.

Jestem gotów znosić, gdy Jadwiga porównuje mnie do Agnieszki. Ale gdy zaczyna krzywdzić mojego syna, to już za dużo. Staś to jej wnuk, a dla niej zawsze będzie gorszy. Moje próby zachowania spokoju rozpadają się i nie mam już zamiaru być miły. Teściowa zatruwa nam życie, a ja nie pozwolę, żeby poniżała moje dziecko. jeżeli będzie trzeba, powiem jej wszystko prosto w edant – choćby jeżeli to zniszczy rodzinę. Serce mi pęka z bólu, ale dla Stasia pójdę na wojnę. On zasługuje na miłość, a nie na pogardę babci, która widzi tylko swoją córkę i jej syna.

Dziś zrozumiałem – czasami milczenie się nie opłaca. choćby rodzinę trzeba bronić.

Idź do oryginalnego materiału