Teściowa postanowiła, iż wie lepiej

newsempire24.com 3 dni temu

Teściowa wiedziała lepiej

Kasia drgnęła, gdy telefon znów zadzwonił ostro. Na ekranie migotało „Anna Nowak”. Teściowa dzwoniła już trzeci raz tego ranka. Kasia wzięła głęboki oddech, zebrała siły i nacisnęła zieloną słuchawkę.

— Tak, Anno, słucham.

— Kasiu, dlaczego nie odbierasz? — głos teściowej brzmiał wyraźnie wyrzutem. — Dzwonię i dzwonię!

— Gotowałam kaszę dla Zosi, ręce miałam zajęte — skłamała Kasia, choć wcale nie chciało jej się po raz setny rozmawiać o tym, jak źle wychowuje dziecko.

— Znowu ta kasza! Mówiłam ci — dzieci potrzebują mięsa! Mój Tomek wychował się na mięsie, patrz, jaki silny! A twoja Zosia taka blada, lada chwila wiatr ją porwie.

Kasia zamknęła oczy i policzyła do pięciu. Ich córeczka miała dopiero trzy lata, a pediatra zapewniał, iż rozwija się prawidłowo. Po prostu ma taką urodę — podobną do ojca.

— Anno, ona też je mięso. Na obiad będą pulpety.

— No i dobrze! Właśnie dlatego dzwonię. Wpadnę do was dziś, przywiozę rosół, na kościach, jak Tomek lubi. I usmażę kotlety, według mojego przepisu. Bo ty ze swoimi pulpetami…

Kasia skrzywiła się. To „pulpetami” zabrzmiało jakby dawała dziecku truciznę.

— Nie ma potrzeby, mamy wszystko — próbowała się sprzeciwić.

— Jaka przeszkoda? Babcia chce odwiedzić wnuczkę! Chyba mi nie zabronisz?

W tych słowach był cały charakter teściowej — umiejętność postawienia sprawy tak, iż każda odmowa brzmiałaby jak potworna niegrzeczność.

— Oczywiście, niech przyjedzie — poddała się Kasia.

Rozłączając się, oparła czoło o chłodną szybę. Za oknem wirowały rzadkie płatki śniegu, osiadając na nagich gałęziach. Listopad był mroczny i szary.

— Mamo, z kim rozmawiałaś? — z pokoju dziecięcego wyjrzała Zosia, ściskając podartego pluszowego misia.

— Babcia Ania przyjedzie dziś — uśmiechnęła się Kasia, starając się, by głos brzmiał radośnie.

— Znowu będzie mówić, iż źle jem? — zmarszczyła brwi dziewczynka.

Kasi ścisnęło się serce. choćby dziecko zauważało tę nieustanną krytykę.

— Babcia po prostu bardzo cię kocha i chce, żebyś była zdrowa i silna.

Zosia nie wyglądała na przekonaną, ale skinęła głową i wróciła do zabawy.

Kasia zabrała się za sprzątanie. Choć z mężem woleli twórczy bałagan, przed wizytą teściowej mieszkanie musiało lśnić idealną czystością. Inaczej niechybnie padłby komentarz, iż „w takim chlewie zaraz zarazki się zalęgną”.

W dwie godziny zdążyła umyć podłogi, wytrzeć kurze i upiec szarlotkę — jedyny jej kulinarny wyczyn, który teściowa zawsze chwaliła.

Tomek miał wrócić z pracy na obiad. Oboje pracowali zdalnie — on jako programista, ona grafik. Ale dziś miał ważne spotkanie z klientem i pojechał do biura.

O drugiej dokładnie zadzwoniono do drzwi. Anna Nowak była punktualna jak szwajcarski zegarek.

— Witaj, synowa! — teściowa, niska, krągła kobieta z farbowanymi na kasztan włosami, weszła uroczyście, obładowana torbami. — A gdzie moja księżniczka?

Zosia nieśmiało wyjrzała z pokoju.

— Chodź tu, złotko! Babcia przyniosła prezenty!

Dziewczynka podeszła i grzecznie podała rączkę do pocałunku. Tego gestu nauczyła ją właśnie Anna, uważająca, iż dziewczynki powinny być „prawdziwymi damami”.

— Rączki całują tylko dorosłym panienkom — teściowa poło— Dla babci wystarczy „dzień dobry” — powiedziała Anna, a Kasia, widząc zaskoczoną minę córki, pomyślała, iż mimo wszystko to wszystko robią z miłości, choć czasem trudnej do zniesienia.

Idź do oryginalnego materiału