To Twój wnuk, ma już sześć lat”: Nieznajoma zaczepiła mnie na ulicy, a syn twierdzi, iż to nie jego sprawka

newsempire24.com 1 tydzień temu

„To twój wnuk, Miłosz, ma już sześć lat” — obca kobieta zatrzymała mnie na ulicy, a mój syn zapewnia, iż nie ma z tym nic wspólnego.

Wracałam z pracy, jak zwykle zmęczona, zatopiona w myślach o nadziejącym obiedzie i jutrzejszym zebraniu. Nagle usłyszałam za sobą:
— Przepraszam! Krystyna Pawłowna?

Odwróciłam się. Przede mną stała młoda kobieta z chłopcem około sześcioletnim. W jej głosie brzmiała niepewność, ale wzrok był stanowczy.
— Nazywam się Agnieszka — powiedziała. — A to twój wnuk, Miłosz. Ma już sześć lat.

Najpierw pomyślałam, iż to jakiś absurdalny żart. Nie rozpoznałam ani jej, ani chłopca. W głowie dzwoniło od zaskoczenia.
— Przepraszam, ale… chyba się pani pomyliła? — tylko tyle zdołałam wykrztusić.

Lecz Agnieszka mówiła dalej z przekonaniem:
— Nie, nie pomyliłam się. Twój syn jest ojcem Miłosza. Długo milczałam, ale uznałam, iż masz prawo wiedzieć. Nic od ciebie nie chcę. Oto mój numer telefonu. jeżeli zechcesz się spotkać — zadzwoń.

I, zostawiając mnie w kompromitacji, odeszła. Stałam pośrodku ulicy ze skrawkiem papieru w dłoni i czułam, jak zaciskają mi się pięści. Natychmiast zadzwoniłam do Darka — mojego jedynego syna.

— Darek, czy spotykałeś się kiedyś z dziewczyną o imieniu Agnieszka? Masz dziecko?
— Mamo, no… Było. Krótko. Zachowywała się dziwnie, potem oświadczyła, iż jest w ciąży. Ale nie wiem — może to wymyśliła. Potem zniknęła. Nie jestem pewny, czy to moje dziecko.

Jego słowa nie dawały mi spokoju. Z jednej strony zawsze ufałam synowi. Wychowałam go w dyscyplinie, sama go utrzymywałam, pracując na dwie zmiany, odmawiając sobie wszystkiego, by on miał lepiej. Stał się dobrym fachowcem, szanują go w pracy, ale rodziny do tej pory nie założył. Często prosiłam, by pomyślał o dzieciach, marzyłam, by zostać babcią. A teraz — proszę bardzo: wnuk znalazł się sam, jakby spadł z nieba.

Nazajutrz i tak zadzwoniłam do Agnieszki. Nie była zaskoczona.
— Miłoszek ma sześć lat. Urodził się w kwietniu. I tak, nie zrobimy żadnych testów. Wiem na pewno, kto jest jego ojcem. Rozstaliśmy się, gdy byłam w ciąży. Nie przyszłam wcześniej, bo radziłam sobie sama. Moi rodzice pomagają. Jesteśmy zabezpieczeni. Przyszłam tylko ze względu na niego — ma prawo wiedzieć, iż ma babcię. A ty, jeżeli chcesz, możesz być częścią jego życia. jeżeli nie — zrozumiem.

Odłożyłam słuchawkę i długo siedziałam w ciszy. Z jednej strony — nie mogłam odrzucić słów syna. Z drugiej — widziałam w oczach Miłosza coś znajome, nieuchwytne. Uśmiech. Spojrzenie. Ruchy. A może to tylko moje pragnienie, by mieć wnuka?

Tamtego wieczoru długo patrzyłam przez okno, wspominając, jak ciągnęłam Darka do przedszkola, jak jedliśmy kaszę z jednego talerza, jak pierwszy raz poszedł do szkoły. Czy naprawdę mógł porzucić kobietę z dzieckiem? Czy to jednak nie jego syn?

Ale choćby jeżeli tak było — czułam dziwne ciepło na myśl o Miłoszu. I straszną urazę do siebie za wątpliwości. Przecież nie prosiłam o dowody, gdy rodziłam Darka. Dlaczego teraz żądam ich od tej dziewczyny? Dlaczego nie potrafię po prostu uwierzyć sercem?

Jeszcze nic nie postanowiłam. Nie zadzwoniłam ponownie. Ale za każdym razem, gdy przechodzę tą ulicą, na której się spotkałyśmy, wpatruję się w przechodniów. Nie jestem pewna, czy Miłosz to mój wnuk. Ale i nie potrafię z tym skończyć. Marzenie o byciu babcią we mnie nie gasnie. I może niedługo i tak wykręcę ten numer. Choćby po to, by poznać chłopca, który nazwał mnie babcią.

Idź do oryginalnego materiału