Zagadkowa druga rodzina

twojacena.pl 1 miesiąc temu

Nazywam się Agnieszka, a mój mąż to Marek. Mieliśmy szczęśliwą rodzinę: dwie córki, które Marek uwielbiał, rozpieszczając je jak księżniczki. Kochały go bardziej niż mnie. Ja też kochałam go bezgranicznie, a on wydawał się odwzajemniać to uczucie. Ostatnio jednak zauważyłam, iż stał się nerwowy, czasem choćby wyładowywał frustrację na dziewczynkach. Jego napięcie rosło, a moje serce ściskało się z niepokoju.

Nie rozumiałam, co się dzieje. Gdy zapytałam Marka, tylko machnął ręką:
— Problemy w pracy, Aga. Nie przejmuj się.

Jego słowa trochę mnie uspokoiły, ale atmosfera w domu nie poprawiała się. Postanowiłam porozmawiać z nim poważnie, gdy nagle zadzwonił telefon. Nieznany kobiecy głos powiedział lodowato:
— Wie pani, iż jej mąż ma drugą rodzinę? Ma syna o imieniu Kacper.

Połączenie się urwało. Zamarłam, nie wierząc własnym uszom. Mój Marek – zdrajca? Świat wokół mnie runął. Czekałam na niego z pracy, a każda minuta wydawała się wiecznością. Gdy wszedł, powstrzymując łzy, spytałam:
— Marek, kim jest Kacper?

Marek zbladł. Najwyraźniej nie spodziewał się tego pytania. Zaczął bełkotać coś niewyraźnego, ale urwał pod moim wzrokiem. Wyrzuciłam z siebie:
— jeżeli nie powiesz prawdy teraz, sama się dowiem!

Wtedy opuścił głowę i zaczął mówić. Trzy lata temu miał romans z młodą koleżanką z pracy. Zaszła w ciążę, a Marek błagał ją o aborcję, przysięgając, iż nie zostawi nas z córkami. Ona jednak urodziła, wykorzystując dziecko do szantażu. Urodził się chłopiec, Kacper. Marek przyznał, iż nie mógł zostawić syna, bo jego matka okazała się nieodpowiedzialna. Bał się, iż chłopiec zostanie sierotą.

Byłam w szoku. Moja rodzina, mój świat rozpadały się. Ale kochałam Marka i wiedziałam, iż on też mnie kocha. Nasze córki nie zasypiały, dopóki tata nie przeczytał im bajki. Dla nich, dla naszej miłości znalazłam w sobie siłę, by mu wybaczyć. ale ta tajemnica zostawiła w mojej duszy głęboką ranę.

Pewnego dnia spotkałam starą przyjaciółkę, Martę, której nie widziałam od studiów. Pracowała w domu dziecka. Wstąpiłyśmy do kawiarni, gdy nagle zobaczyłam Marka. Siedział przy stoliku z pięcioletnim chłopcem. Serce mi się ścisnęło – to był Kacper, syn mojego męża. Marta, zauważywszy mój wzrok, cicho powiedziała:
— Ma rodziców, a jednak jest sierotą. — Skinęła głową w stronę Marka i chłopca.

Opowiedziała, iż matka Kacpra porzuciła go, wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Ojciec, czyli Marek, miał własną rodzinę, więc chłopiec, choć teoretycznie miał rodziców, był samotny. Słuchałam, a łzy napływały mi do oczu. Marta wyszła, a ja, zebrawszy się w sobie, podeszłam do stolika i powiedziałam:
— Panowie, może już czas do domu?

Kacper spojrzał na mnie, a w jego oczach był strach. ale gdy się uśmiechnęłam, wybuchnął płaczem, rzucił mi się na szyję i szepnął:
— Mamusiu, wiedziałem, iż zabierzesz mnie do domu!

Przytuliłam chłopca i w tej chwili zrozumiałam: jest teraz mój. Razem z Markiem adoptowaliśmy Kacpra. Teraz mamy troje dzieci. Nasze córki, Zosia i Hania, uwielbiają młodszego brata. Kacper, który tyle lat był pozbawiony miłości, stał się najszczęśliwszym dzieckiem.

Poznałam babcię Kacpra. Opowiedziała, iż jej córka nigdy nie kochała Marka, a własnego syna nienawidziła. To łamało serce, ale wiedziałam jedno: teraz Kacper ma nas – rodzinę, która go kocha. Minęły lata. Córki dorosły, wyszły za mąż, ułożyły sobie życie. Kacper kończy medycynę, a my jesteśmy z niego niezmiernie dumni.

Jestem pewna, iż postąpiłam słusznie, dając synowi Marka od innej kobiety prawdziwą rodzinę. Dzieci, które mają rodziców, nie powinny być sierotami – to ciężki grzech. Nasza historia w Wiśle stała się lokalną legendą. Ludzie opowiadają o niej z ciepłem, a ja, patrząc na śmiejące się dzieci, wiem: miłość i przebaczenie potrafią uleczyć choćby najgłębsze rany.

Idź do oryginalnego materiału