1/72 Blackburn Roc Mk. I – Special Hobby

kfs-miniatures.com 5 godzin temu

Blackburn Roc Mk. I

Special Hobby – SH72141

Blackburn Roc wygląda jak nieślubne dziecko Blackburn Skua i Defianta. I w rzeczy samej tak było, bo produkcję tych pokrak przejął Boulton Paul. Zresztą, model Special Hobby również opiera się na ramkach ich wydania Skua. Oczywiście nic z tych faktów nie usprawiedliwia tego, jak ten samolot wygląda. Legenda głosi, iż piloci tych maszyn latali z papierowymi torbami na głowach, żeby nikt ich nie rozpoznał w kokpicie tej lotniczej dżumy. Ale, ale, nie ważne, iż Roc był tak strasznie brzydki, ważne, iż był całkowicie bezużyteczny!

Model Special Hobby to wznowienie nowości z roku 2009. Tym razem jednak na pudełku nie znajdziemy żadnych dopisków “vintage” czy “classic” jak to było przy Latecoere i PT-20. Po prostu, dostajemy model w technologii short-run z pierwszej dekady XXI, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Pierwsza jest taka, iż to model multimedialny i to tak choćby na wypasie. Dlatego pudełko jest dość szczelnie wypełnione. Szkoda tylko, iż otwierane z boku, czego osobiście nie lubię. Na jego rewersie znajdziemy anons dostępnych malowań modelu (co akurat jest fajne).

Ale zinwentaryzujmy zawartość pudełka, po kolei, zaczynając jednak od plastiku. Dostajemy więc trzy ramki z szarego polistyrenu:

Jedną z przezroczystego, z kompletem oszklenia.

Woreczek z elementami żywicznymi.

Blaszkę fototrawioną.

Kliszę z zegarami.

Kalkomanię.

Zaskakująco wielką instrukcję montażu i malowania.

Zaczynając więc od elementów najważniejszych, napiszę od razu: szok i niedowierzanie! Jakość części w ramkach jest… świetna! Wystarczy spojrzeć na kadłub oraz płat:

Linie podziałowe cienkie, równe i delikatne. Pięknie zaznaczone inspekcje, śruby i klapki. Detale ostre i wyraźne. Ugięcia płótna na powierzchniach sterowych delikatne i w skali. Oczywiście brak jest nitowania, ale trudno się go spodziewać w short-runie z 2009 roku. Na wewnętrznych ścianach kadłuba imitacja kratownicy. Są też ślady po wypychaczach, ale wypukłe więc łatwe do usunięcia. Wewnętrzna strona płata nie ma niestety żadnych kołków pozycjonujących.

Trzecia ramka to drobnica, ale jakości tak samo dobrej. Na elementach kokpitu, detalach podwozia, śmigle można dopatrzyć się małych nadlewek, czy szwów po łączeniu form, ale są to rzeczy naprawdę pomijalne w całościowej ocenie. Detale są co najmniej dobre. Pewnie, niektóre można wymienić, jak np. drążek sterowy, ale większość będzie zupełnie wystarczająca.

To, czego w polistyrenie w 2009 roku ładnie zrobić się nie dało, wykonane jest jako tradycyjny odlew żywiczny. Przede wszystkim silnik, ale również koła podwozia głównego, wydech i wlot chłodnicy. No i świetnie, bo chociaż dzisiaj pewnie te elementy zostałyby wydrukowane, to tym zestawowym, odlanym jak to drzewiej bywało, niczego nie można odmówić. Z pewnością model upiększą.

Tak samo ma się sprawa z blaszką, która służy głównie do waloryzacji kokpitu. A w przypadku fototrawionej tablicy, uzupełnionej o kliszę, w zasadzie nie mamy wyboru, bo innej opcji tego elementu w zestawie nie mamy. Pasy pilota? Są, Panele z elektryką? Są. Mocowanie silnika, stopnie dla załogi, pokrywy podwozia i inne duperelki? Są.

Elementy przezroczyste będą natomiast wymagały trochę pracy, bo dość mocno zniekształcają to co jest za nimi, ale za to są mało przejrzyste. Trzeba je przeszlifować, a potem dokładnie wypolerować. To chyba najsłabszy element zestawu.

Chociaż w szranki może stanąć z nim zawartość wieżyczki strzeleckiej. Bo nie to, iż jest ona dość prosta. Jest prostacka. Wymienić należałoby co najmniej lufy Browningów, ale najlepiej zamienić je w całości, a zamienniki w postaci wydruków 3D są na rynku dostępne w cenach nieodstraszających.

Kolejną ciekawostka tego wznowienia są kalkomanie. O dziwo, tym razem nie wyglądają one na produkt Eduarda, którego naklejki pakowało do swoich pudełek Special Hobby. Kolory są żywe i nasycone, a film wyjątkowo błyszczący. Zupełnie nie jak w kalkomaniach Eduarda. Na arkuszu pojawia się też logo SH, które nie było obecne na arkuszach od drugiego czeskiego potentata. Niestety nie potrafię zidentyfikować producenta tych kalkomanii, ale na arkuszu prezentują się co najmniej dobrze.

Instrukcja montażu została odnowiona do dzisiejszych standardów Special Hobby, a więc mamy kolorowe detale, czytelne oznaczenia elementów żywicznych i fototrawionych, infografiki. Jasno, czytelnie i schludnie. Tylko ten format “obrusowy”… Tak więc tutaj tylko zaanonsuję jak to wygląda, ale po skan pełnej instrukcji zapraszam na stronę Special Hobby.

Special Hobby zaproponowało aż cztery malowania tej szkarady. Jak na lotnictwo brytyjskie to choćby interesujące i różnorodne. Szczególnie schemat B budzi moje zainteresowanie: połączenie kamuflażu morskiego z wczesnym malowaniem black/white wygląda intrygująco. W dodatku, jak podaje opis, to jeden z zaledwie kilku Roców, które wzięły udział w jakichkolwiek działaniach bojowych.

Podsumowując: okazuje się, iż choćby wznowienie modelu z 2009 roku może zaskoczyć w roku 2025, podkreślmy – pozytywnie. To ciągle short-run, więc przy montażu nie spodziewam się rurek z kremem, ale na pewno nie będziemy zmuszeni do rycia linii i odtwarzania każdego detalu od zera. Wręcz przeciwnie – przy odrobinie wysiłku to może okazać się całkiem fajny projekt “prosto z pudła”. No tylko na końcu dostaniemy model samolotu urody w przedziale od “brzydki” do “ohydny”.

Radek “Panzer” Rzeszotarski

P.S. o ile podoba Ci się to co robię na KFS-miniatures możesz kupić mi kawę na

Zestaw przekazany do recenzji przez Special Hobby

Idź do oryginalnego materiału