„Wychowaliśmy waszą pierwszą wnuczkę, teraz czas na was przy młodszej!” — powiedziałam teściowej

twojacena.pl 1 miesiąc temu

„Wychowaliśmy waszą pierwszą wnuczkę, teraz wasza kolej z młodszą!” — powiedziałem teściowej.

Moja córka, Kinga, walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi, a teraz, na progu drugiego porodu, ja, Marek Kowalski, stoję przed niewyobrażalnym wyborem. Od trzech lat wychowujemy starszą wnuczkę, Zosię, bo po pierwszych narodzinach Kinga ledwo przeżyła. A teraz teściowa, Jolanta Nowak, która obiecała pomagać, znowu się odwraca, zostawiając nas w rozpaczy. Mieszkamy w małym miasteczku pod Łodzią, a ta sytuacja łamie mi serce.

Gdy Zosia się urodziła, zabraliśmy ją do siebie zaraz po wyjściu córki ze szpitala. Kinga spędziła pół roku na oddziale, walcząc o życie, a my nie mogliśmy zostawić noworodka bez opieki. Jolanta przysięgała, iż nam pomoże, ale przez trzy lata jej „pomoc” sprowadzała się do pustych słów. Zawsze miała wymówki: praca, sprawy, wyjazdy. Gdybym nie nalegał, pewnie w ogóle nie zobaczyłaby Zosi! Błagałem ją, żeby przyjechała, i wtedy pojawiała się na chwilę, z miną, jakby robiła nam łaskę.

Teraz Kinga spodziewa się drugiego dziecka, a lekarze ostrzegają: problemy mogą wrócić. Po pierwszym porodzie leżała pięć miesięcy na patologii, a my cudem uratowaliśmy i ją, i Zosię. Wtedy osiwiałem, gdy zadzwonili z porodówki i pytali, kto odbierze dziecko. Kinga nie mogła choćby karmić piersią, a ja, mimo wieku i nadciśnienia, wziąłem Zosię do siebie. Ja i moja żona nie jesteśmy już młodzi, a w domu mamy jeszcze młodszą córkę, która nie skończyła osiemnastu lat. Ale wyboru nie było — nie mogłem porzucić wnuczki.

Zosia mieszka z nami, a do rodziców jeździ tylko na weekendy. To wygodne dla wszystkich: Kinga dochodzi do siebie, a my radzimy sobie ze starszą wnuczką. Ale z noworodkiem już nie dam rady. Nie mam siły na nieprzespane noce, płacz i kolki. Gdy Kinga poprosiła, żebyśmy wzięli drugie dziecko, poczułem, jak ziemia ucieka mi spod nóg. Mam nadciśnienie, a Zosia, szczególnie kiedy ząbkowała, doprowadzała mnie do wyczerpania swoim płaczem. Wtedy dzwoniłem do Jolanty, błagając, żeby zabrała wnuczkę choć na dzień. Przyjeżdżała, ale oddawała Zosię po kilku godzinach, jakby musiała góry przenosić.

Jolanta jest ode mnie osiem lat młodsza, ale zachowuje się jak dama z wyższych sfer. Zawsze zadbana, ciągle w podróżach — to do SPA, to na wycieczki. Mężczyzn nie potrzebuje, cieszy się wolnością. Po narodzinach Zosi obiecała pomoc, ale przez trzy lata wzięła wnuczkę do siebie może ze dwa razy, i to tylko z mojej inicjatywy. Padałem ze zmęczenia, ciśnienie szło w górę, a ona oddawała Zosię ze skargami: „Boże, jak ja się zmęczyłam!” Jakbym to nie ja nosił wnuczkę na rękach dzień w dzień!

Teraz, gdy Kinga jest w trzecim trymestrze, lekarze mówią, iż może powtórzyć się scenariusz z pierwszego porodu. Jestem w panice. Nie starczy mi sił na kolejne niemowlę, a Zosia i tak wymaga uwagi. Powiedziałem teściowej wprost: „My zajęliśmy się Zosią, teraz wasza kolej”. Ale Jolanta od razu znalazła sto wymówek: ma koty, drogie meble, rzadko bywa w domu, praca, wyjazdy. Po prostu nie chce babrać się z dzieckiem. choćby nie kryje, iż wnuki są dla niej ciężarem. Jestem zrozpaczony: co zrobić z noworodkiem? Do domu dziecka go oddać?

Serce pęka mi z bólu. Kinga walczy o życie, a ja nie wiem, jak uratować naszą rodzinę. Jolanta żyje dla siebie i nie obchodzą ją nasze kłopoty. Próbowałem namówić ją, żeby wzięła przyszłą wnuczkę choć na pół roku, ale macha ręką, jakby odpędzała muchę. Zosia jest naszym światłem, ale nie dam rady przejść tego jeszcze raz. Gdy myślę, iż niemowlę może zostać bez opieki, łzy dławią mi gardło. Teściowa obiecała być blisko, ale jej słowa to pusty dźwięk. Nie wiem, jak ją przekonać, jak zmusić, by zrozumiała, iż to jej wnuczka, jej krew. jeżeli się nie opamięta, boję się, iż nasza rodzina nie udźwignie tego ciężaru — a ta myśl miażdży mnie bez litości.

Dziś wiem, iż rodzinne obietnice czasem ważą tyle, co piórko na wietrze. Ale kiedy dziecko woła o pomoc, nie wolno odwracać wzroku. choćby gdy świat się wali.

Idź do oryginalnego materiału